Minimalistyczna szafa

Po raz kolejny opróżniłam szafę. Rozstałam się nawet z cudownej piękności ukochaną brązową satynową spódnicą, której nie nosiłam od pięciu (!!!) lat, bo nie miałam do czego. Zresztą średnio w niej wyglądałam. Ale była taka piękna (foto)! Przy okazji na zdjęciu mam też ten płaszcz, który jest trochę za ciężki i obecnie już kompletnie nietwarzowy dla mnie:)
2008 rok, nie jestem już blond, a na zdjęciu trzymam moją chrześnicę, bo to jej chrzciny

Wykopsałam z szafy także tę sukienkę (foto), w której druhnowałam i świadkowałam kilka razy. 

2010, Teoretycznie już bardziej do siebie obecnej podobna jestem, chociaż włosy krótsze i okulary inne

Tak naprawdę nie miałam już wielu rzeczy do wyrzucenia (w sensie wydania, nie tylko wyrzucenia do kosza mojej ukochanej bluzy z kapturem, bo jej się wielka dziura zrobiła na rękawie). Większości pozbyłam w lipcu 2013 roku przy okazji lektury Lekcji Madame Chic (a teraz się niecierpliwię, żeby przeczytać  W domu Madame Chic). Każde kolejne porządki szafowe to już były pojedyncze sztuki i tak było i tym razem, aczkolwiek pozbyłam się rzeczy tych najbardziej odkładanych, jak wspomniana spódnica.

Tym razem miałam jeszcze dwa powody, żeby przejrzeć szafę. Pierwszy to taki, że po ciąży schudłam więcej niż się spodziewałam i niektóre rzeczy zrobiły się na mnie za duże. Drugi to zmiana stylu życia. Dużo spaceruję z Kuką, biegam po domu góra – dół, dół-góra i raczej ubieram się bardziej sportowo. Aczkolwiek nadal staram się zachowywać wersję elegancką, ale z klasycznej przestawiłam się na sportową, przynajmniej częściowo.  Jednak nie są mi już potrzebne klasyczne koszule w ilości sztuk 5, wystarczą mi 1-2, za to potrzebuję więcej zwykłych bawełnianych koszulek z krótki rękawem i na ramiączkach. Tak samo z butami, obcasy i szpilki nadal kocham, ale zakładam je na wieczór, na wyjścia, a na co dzień pomykam w balerinach albo adidasach.

Do przejrzenia zostały mi jeszcze torebki i to będzie bardzo ciężka przeprawa, bo niektóre mam naprawdę cudne, ale faktem jest, że użyte zostały raz, na konkretną okazję do konkretnego stroju. Jak nie zapomnę o tym, że mam instagrama (miewam takie okresy zapominania) to będę wrzucać tam fotki. (EDIT: torebki już przejrzane i nawet poszło bez sentymentów).


W każdym razie obecnie posiadam w szafie następujące rzeczy:
Spódnice 7x (dwie białe letnie, jedna długa do ziemi koralowa letnia, dwie czarne eleganckie, jedna beżowa elegancka, jedna popielata letnia)
Sukienki 7x (dwie fioletowe, jedna biało-czarna, jedna granatowa koronkowa, beżowo czarna z koronką bez pleców, zielona baskinka, granatowa letnia)
Biała koszula z długim rękawem
Elegancka sukienka dzienna do pracy
Dżinsy rurki do kozaków
Dżinsy rozszerzane do dołu
Krótkie spodenki dżinsowe
Dżinsy 3/4
12 bluzek z krótkim rękawem, w tym 6 gładkich do wszystkiego, 2 lekko prześwitujące na lato, 4 z nadrukiem  – do wymiany jak się zniszczą
4 koszulki na ramiączkach z dużym dekoltem
1 koszulka na ramiączkach sportowa czarna
Żakiet czarny
Żakiet beżowy
5 bluzek z długim rękawem (trzy eleganckie, dwie domowo – spacerowe)
2 popielate golfy
1 kardigan popielaty
1 sweter cienki w paseczki
1 sweter rękawy beżowe (ja na to mówię rękawy, ale pewnie jest jakaś fachowa nazwa, ktoś coś?)
Legginsy 2 pary czarne i fioletowe
Spodnie dresowe czarne
Bluza 3x (popielata, fioletowa, czarna)

Buty:
Adidasy
Baleriny
Kozaki lżejsze i cieplejsze
Czółenka 2 pary, czarne i czerwone
Szpilki beżowe
Japonki 3x
Sandały 2x
Eleganckie sandałki czarne satynowe  na lato

Kurtki i płaszcze:
Kurtka skórzana czarna
Kurtko-płaszczyk czarny na jesień
Kurtka puchowa na zimę
Trencz beżowy
Krótki beżowy płaszczyk z paskiem
Długi zimowy płaszcz – do wymiany, jest za ciężki i przestał mi pasować, źle w nim teraz wyglądam, ale nowy to duży wydatek, więc póki co stary powisi jeszcze trochę w szafie.

Do kupienia:
Spodnie materiałowe eleganckie, najchętniej w kant
3 koszulki bawełniane w jednolitym kolorze na ramiączkach

Płaszcz zimowy

Poza tym jak już zużyję te cztery koszulki z krótkim rękawem co mam z nadrukami i one takie raczej spacerowo-domowe są, to w ich miejsce kupię sobie porządne w jednolitym kolorze, tak żebym mogła i na spacer i pod żakiet je ubrać.

Wiem, że nie jest to idealnie minimalistyczna szafa, ale podejdźmy do tematu z głową. Nie będę robić prania codziennie. No way! Chcę mieć w szafie na tyle ubrań, zwłaszcza koszulek i bluzek, które jednak zmienia się codziennie, zwłaszcza latem, by móc robić pranie 1-2 w tygodniu (robiłabym raz, ale przy dziecku 2 razy jest standardem u mnie).  Zresztą gdzieś w poczekalni mam tekst o moim podejściu do minimalizmu i mojej wersji tej idei. W skrócie wszystko trzeba dostosować do siebie i swoich możliwości. Tak więc wracając do tematu, nie ograniczę się do 3 koszulek, 1 żakietu i 1 pary spodni, bo nie jest to u mnie możliwe, ale mimo to moja szafa nie przypomina już koszy z ciuchami w sh (choć do idealnego układu jej daleko, ale to już wymusza metraż). Poza tym okazało się, że te ubrania, które mam można naprawdę w fajny sposób pozestawiać ze sobą bez problemów. I tak rozpoczynając porządki nastawiałam się na wielkie zakupy (niestety), rozłożone w czasie (no bo to jednak w cholerę kasy), a okazało się, że brakuje mi raptem kilku mało ważnych rzeczy, które mogę kupić w bliżej nieokreślonej przyszłości. Jak widzicie strach ma wielkie oczy i efekty takich porządków mogą okazać się przyjemnie zaskakujące. Teraz wasza kolej!

A tutaj macie kilka inspirujących blogów, zwłaszcza pierwsze dwa polecam, odkryłam je niedawno i uzależniłam się:


http://mnmlista.pl/ – tłumaczenia tekstów z bloga Leo Babauty mnmlista.com, autora Książeczki minimalisty
http://zenhabits.net/ – oryginalny blog Leo Babauty