Mroczny świt – Klaudiusz Szymańczak

Po dobrym debiutanckim „Negatywie” z przyjemnością sięgnęłam po kontynuację przygód Johna Slade’a, agenta FBI o polskich korzeniach i dość sarkastycznym poczuciu humoru. Tym razem Slade zajmuje się sprawą morderstwa prokuratora okręgowego Marka Williamsa, który zostaje znaleziony w swoim apartamencie w Nowym Jorku. Naprzeciwko fotela, w którym siedział zmarły, na oparciu kanapy posadowionych zostało dwanaście lalek, które wydają się symbolizować ławę przysięgłych. Wkrótce pojawiają się kolejne ofiary: pracownik poczty w New Jersey, urzędniczka Departamentu Zdrowia i Opieki Społecznej w Pensylwanii, które łączy fakt, że wszyscy są pracownikami służb publicznych, a przy każdym znaleziony zostaje jakiś polski akcent.  Równolegle w Polsce komisarz Robert Laurentowicz, pracuje nad sprawą międzynarodowej siatki pedofilów. Jednym z podejrzanych jest emerytowany ksiądz z gdańskiej parafii. Komisarzem targają wewnętrzne rozterki katolik kontra policjant.

 „Mroczny świt” Klaudiusza Szymańczaka to rewelacyjna fabuła i dobrze nakreślone portrety psychologiczne bohaterów. Intrygujące morderstwa, dochodzenie FBI, które śledzimy z zapartym tchem, interesująca była swego rodzaju gra psychologiczna mordercy z Johnem. Polskie akcenty zostawiane na każdym miejscu zbrodni stanowią dodatkową tajemnicę. Autor piętrzy zagadki, ale czytelnik doskonale się w nich orientuje. Ogromnym atutem powieści są postacie Johna Slade’a i komisarza Laurentowicza. Ludzie o mocnych charakterach i zdecydowanych poglądach.

Szymańczak bardzo zręcznie posługuje się językiem, zwłaszcza w sytuacjach, gdy trzeba użyć mocniejszych słów, doskonale stopniuje emocje bohaterów, a jednocześnie porusza temat, który obecnie jest bardzo aktualny i nie boi się go. Autor pokazuje w „Mrocznym świcie”  pewne prawdy o człowieku, o wartościach, które wyznajemy, i tym co kształtuje ludzkie charaktery. Każdy człowiek ma taki sam dostęp do ścieżki dobra i zła. Którą z nich wybierze – ta decyzja należy już do niego samego.  

„Mroczny świt” to bardzo dobrze napisany kryminał, jest to wciągająca, intrygująca historia, czytana z wypiekami na twarzy i nadzieją, że będzie ciąg dalszy. Polubiłam, wręcz pokochałam bohaterów, ich sposób bycia, poglądy, problemy i to, że są do bólu normalni. Ponadto fabuła jest spójna, akcja toczy się wartko, co rusz zaskakując czytelnika. Poproszę więcej takich tytułów, i liczę na to, że autor ma już w zanadrzu kontynuację przygód Johna Slade’a.

Okładka pochodzi ze strony Wydawnictwa Literackiego