Święty Ekspedyt od spraw beznadziejnych, czyli co kryje Pudełko z marzeniami

Marzenia to taka dziwna rzecz. Mogą być bardzo proste, a jednocześnie skomplikowane. Albo takie, które wydają się być trudne, lecz leżą w zasięgu naszych możliwości. Okazuje się jednak, że nie ma rzeczy niemożliwych, ani marzeń, których nie da się zrealizować. Wiele z nas, czytelników miało takie marzenie, żeby Magda Witkiewicz i Alek Rogoziński napisali wspólną książkę, i proszę jest. „Pudełko z marzeniami” od kilku dni może przeczytać każdy z nas. To było właśnie jedno z tych prostych, a jednak skomplikowanych marzeń, no bo weź tu człowieku namów dwoje autorów o tak różnych zapędach literackich do stworzenia wspólnego dzieła,  i jeszcze przypilnuj, żeby się przy tym nie pozabijali (zwłaszcza, że jedno z nich morduje bohaterów z uśmiechem na ustach). Cud się stał, znalazł się śmiałek, który podjął się tego wyzwania, i mamy książkę. Święty Ekspedyt musiał nad tym czuwać. 

„Pudełko z marzeniami” to mieszanka wybuchowa. Ma delikatność, wrażliwość i takie zwyczajne szczęście Magdy Witkiewicz oraz ogromną dawkę humoru Alka Rogozińskiego. A na dodatek to historia świąteczna. No przecież lepiej być nie może. Na pewno? To sprawdźmy. Akcja książki toczy się w Miasteczku, znanym z „Pracowni Dobrych Myśli” Magdy Witkiewicz, moim zdaniem jednej z najfajniejszych książek autorki. Ponownie spotykamy Panią Wiesię, która nie lubi kłopotów i ma całą szafę nalewek, ku zdrowotności. Tylko, że teraz towarzyszy jej babcia Janinka, dama prosto z Francji. Nie wiadomo, która jest większą megierą, ale obie są cudowne, i dobre, i chcą pomóc, choć różnie im to wychodzi. Poza tym jest jeszcze Malwina, właścicielka restauracji, w której mieszka figura św. Ekspedyta, patrona spraw trudnych, no i Michał, któremu ciotka na łożu śmierci wyjawiła rodzinną tajemnicę, i on biedny nie wie teraz co z tym fantem począć. Są też rezolutne dzieciaki rodem z „Moralności Pani Piontek”, które mają bardzo interesujące słownictwo, i jeszcze ciekawsze pomysły. Z drugiej strony pełno tutaj humoru Alka Rogozińskiego, który co powiem po raz kolejny godnie zastępuje Joannę Chmielewską w rozbawianiu czytelników. W „Pudełku…” znajdziemy kilka nawiązań do twórczości Królowej Kryminału, od takich bardzo oczywistych po nieco bardziej zakamuflowane. Mnie na przykład działalność Michała w Miasteczku przypominała książkę „Studnie przodków” Chmielewskiej, ale nie powiem nic więcej, żeby nie zdradzić zanadto fabuły.

Jak w każdej powieści znajdziemy tutaj cały szereg różnych charakterów. Bohaterów na wskroś dobrych, tych przesiąkniętych złem, tych fałszywych, wrednych, ale też radosnych, ciepłych, tych zagubionych, którzy szukają swojej drogi, czy ją odnajdą? Bohaterowie są ważni, tworzą  historię, ale klimat „Pudełka…” jest zupełnie wyjątkowy. Pudełko z marzeniami nie jest takim zwykłym pudełkiem. Czuwa nad nim święty Ekspedyt, który sprawia, że dzieje się magia. A magia w święta  jest wyjątkowa. Potrzebna, dająca nadzieję, ale taką nadzieję specjalną, mocniejszą, taką, która sprawia, że wszystko wydaje nam się możliwe. Bo w święta wszystko jest możliwe, trzeba tylko w to uwierzyć.

„Pudełko z marzeniami” to nie jest zwykła historia o nadziei. To opowieść o magii świąt. I o tym, że ta magia dzieje się także, a może przede wszystkim za sprawą nas samych, ludzi wokół nas, naszych decyzji, i naszej wiary w to, że nie ma rzeczy niemożliwych. Ta magia jest tak niesamowicie realna, motywująca, wszechogarniająca, że przenika czytelnika do szpiku kości, zalewając go falą radości i właśnie nadziei na lepsze jutro. Czytając „Pudełko z marzeniami” naprawdę przeniosłam się do Miasteczka i czułam każdy płatek śniegu, który spadł. Tak rzeczywista i piękna jest ta opowieść. Poproszę więcej takich historii w wydaniu tego autorskiego duetu, bo takie dobro nie może się zmarnować. A ja idę wrzucić jedno z moich marzeń do mojego własnego pudełka. Może święty Ekspedyt je spełni?

Tekst powstał we współpracy z Magdaleną Witkiewicz, Alkiem Rogozińskim oraz Wydawnictwem Filia