Weranda na Czarcim Cyplu – Liliana Fabisińska

„Weranda na czarcim cyplu” to druga część historii przyjaźni Niny i Natalii. Kobiety po powrocie z Ciechocinka zaczęły układać sobie życie na nowo. Nina rzuciła się w wir pracy, a Natalia dała się porwać uczuciom, a także przyjęła nowych lokatorów – Maksa i niezwykłą Adelę. Postanowiła także popracować nieco nad artykułem o motywach roślinnych w Kościele Mariackim, kto wie może nawet wróci do pisania doktoratu. Ni z tego, ni z owego przyjaciółki wplątują się w nową historię i kolejny raz będą musiały zmierzyć się z zagadką, która zagraża jednej z nich. A może obu?

Fabisińska znowu czaruje. Przyznaję, że początek historii wydał mi się nieco oklepany, bo pomyślałam ‘ o rany znowu to samo’.  Ale autorce udało się ciekawie poprowadzić wątki i choć wiadomo jak to wszystko musi się skończyć, to jednak czytelnicy nieraz zostaną zaskoczeni. Natalia i Nina to duet tak niezwykły, tak wzajemnie wykluczające, a równocześnie uzupełniające się charaktery, że nie sposób ich nie pokochać.  Kontynuacja kilku wątków z poprzedniego tomu przynosi interesujące rozwiązania, a niektóre postacie intrygują, zwłaszcza Adela. No cóż, zdarzają się różne indywidua.

„Weranda na Czarcim Cyplu” to historia pełna uroku. Tak, jest tutaj intryga kryminalna, sporo śmiechu, pościgu za tajemnicami, ale przede wszystkim czaruje postać Natalii. Jej osobowość, jej pasje, bardzo praktyczne, rozsądne, ale i szalone podejście do życia ‘bo przecież raz się żyje’. Natalia to bohaterka, jakich nie ma w książkach. Dla porównania powiem, że jestem świeżo po lekturze „Granat poproszę” Olgi Rudnickiej i książka mi się bardzo podobała, i bardzo podobały mi się tam babcie Jadwiga i Adela, ale to jednak tak trochę stereotypowo przedstawione starsze panie. Natomiast Natalia to siedemdziesięciolatka, z doświadczeniem i mądrością odpowiednimi dla kobiety w tym właśnie wieku, ale jednocześnie duszą i odwagą dwudziestolatki. I to jest największa wartość nie tylko „Werandy na Czarcim Cyplu”, ale całej serii „Jak pies z kotem”.  Takich postaci nie spotyka się w literaturze, ale już w serialach tak. Sukces „Grace&Frankie” to najlepszy dowód, że jest zapotrzebowanie na tego typu bohaterki, bo minęły już czasy popularności powieści, w których bohaterka ucieka na wieś w poszukiwaniu spokoju i szczęścia, a „Weranda na Czarcim Cyplu” to tylko potwierdzenie, że metryka nie stanowi o wieku.