Sanatorium pod Zegarem – Liliana Fabisińska

Przeciwieństwa się przyciągają. Natalia i Nina to kobiety z dwóch różnych światów. Jedna to starsza pani, której temperamentu mogłaby pozazdrościć niejedna nastolatka. Druga to poważna bizneswoman, której życie kręci się wokół tabelek w excelu. Połączył je Ciechocinek i niezwykła sytuacja życiowa Niny, co sprawiło, że kobiety chcąc nie chcąc znalazły wspólny język, po czym okazało się, że łączy je więcej niż mogłoby się wydawać.

„Sanatorium pod Zegarem” Liliany Fabisińskiej to niezwykle zabawna opowieść o tym, że trzeba żyć, bo życie mamy jedno. Z tej książki aż bije radość, i chociaż bohaterki mają przygody momentami mrożące krew w żyłach, to czuć szczęście, które od nich bije. Natalię i Ninę dzieli wiek, sytuacja życiowa, zarówno prywatna jak i zawodowa, a także kilometry między Warszawą a Helem. A jednak coś je połączyło. Introwertyczna i staroświecka pracoholiczka Nina kontra energiczna siedemdziesięciolatka, fotograf, botanik, której życie dokopało, ale się nie dała. Natalia to prawdziwa bomba energetyczna. Kipi radością, wszędzie jej pełno i przede wszystkim ma pasję. Krakowski fragment historii opowiedzianej przez Fabisińską szczególnie mnie ujął, i nie dlatego, że mowa o moim mieście. Fantastyczny pomysł na pasję Natalii, połączenie Kościoła Mariackiego z botaniką bardzo mnie zaskoczyło, i było to niezwykle miłe i intrygujące zaskoczenie.

„Sanatorium pod Zegarem” to dopiero początek przygód niezwykłego duetu Natalia – Nina. Liliana Fabisińska stworzyła dwie niesamowite bohaterki, z którymi wszystko się może zdarzyć, nie ma rzeczy niemożliwych, i które mimo ogromnej różnicy wieku i zupełnie odmiennych charakterów znakomicie się uzupełniają. Polubiłam żywiołową Natalię i rozsądną Ninę, ale chyba najbardziej pokochałam bohaterki drugiego planu, czyli siostry Niny. Czarna Mańka to moja faworytka. Zna wszystkich i potrafi załatwić wszystko. Zauważyłam, że Fabisińskiej jak mało komu wychodzi tworzenie tła dla opowiadanej historii. Nie tylko jej główne bohaterki są przemyślane. Równie dopracowane są postacie drugoplanowe – Szprot, Wiktor, Stefan i wspomniane już siostry Niny – Kostka, Lutka i Czarna Mańka.

Pierwszy tom serii „Jak pies z kotem” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Liliany Fabisińskiej, ale już wiem, że nie ostatnie. Jej książki są radosne, zabawne, mądre i nieco szalone. Bardzo dobre lekarstwo na nudę i na stres, na letnie i zimowe wieczory, bo autorka nie dość, że ma świetne pomysły na fabułę, to jeszcze potrafi je doskonale przekuć w słowa. Polecam gorąco tę cudowną historię o niezwykłej przyjaźni, nietuzinkowych kobiet.