Easy – miłość to ciężka sprawa

Problemy dnia codziennego, te duże i małe, prywatne i zawodowe, ale wszystkie jakże przyziemne, tak w wielkim skrócie prezentuje się fabuła serialu „Easy” od Netflixa. Osiem odcinków to nowele, z których każda opowiada o innej osobie, czy też parze. Wszystko osnute wokół związków, ale łączące się ze wszystkim co bohaterowie robią w życiu.  Postacie znają się, niektóre pojawiają się nie tylko we własnych historiach, ale też w opowieściach innych, łączą ich mniej lub bardziej zażyłe relacje.  Każdy odcinek to osobna historia poruszająca inny problem,  całościowo dając pełen przegląd perypetii sercowych, z jakimi zmagają się ludzie.

Najważniejsi w „Easy” wcale nie są bohaterowie, ale historie. Mimo świetnej obsady (m.in. Orlando Bloom) bohaterowie są tylko tłem dla fabuły. To wątek danego odcinka jest najważniejszy, to na nim koncentruje się uwaga widza.  Dla mnie niewątpliwym atutem produkcji  jest jej różnorodność – od singli, przez młode małżeństwa, pary z długoletnim stażem po związki homoseksualne. Zobaczymy różne podejścia do życia i związków – znudzenie partnerem, zmiany w życiu związane z narodzinami dziecka,  próby przypodobania się nowemu partnerowi.  Bardzo podobało mi się to, że każdy odcinek pozostawiał problem otwarty. Nie podawano konkretnego rozwiązania, a jedynie jego możliwości. Nie zawsze wiemy jaką decyzję podjęli bohaterowie, nie zawsze możemy się tego domyślić, co sprawia, że taka forma serialu intryguje.

Nie mogę powiedzieć, że  „Easy” to doskonała produkcja, koniecznie obejrzyjcie. To jest dobry serial, dla kogoś kto lubi tego typu formę.  Scenariusz jest dość ambitny, odcinki inteligentne, ale nierówne. Świetny był pierwszy epizod o małżeństwie z długoletnim stażem, które próbowało na nowo rozpalić ogień w związku. Bardzo mi się podobał odcinek (z doskonałą obsadą zresztą), w którym młode małżeństwo  umawia się na randkę w trójkącie za pomocą aplikacji internetowej. Niezwykle ciekawy był odcinek o pisarzu, który swoje książki opierał na własnym życiu i ludziach, których spotykał. Jednak mam problem z tym epizodem, bo pomysł był intrygujący,  świetna puenta, ale sama realizacja wyszła nudno.

Jak wspominałam „Easy” jest dość przeciętną produkcją, która w zamierzeniu miała być komedią, niestety prawie w ogóle nie śmieszy. Ambicje przerosły twórców i kilka rzeczy wyszło im doskonale, ale jako całość prezentuje się bez rewelacji.  Apetyty zaostrzała z pewnością doskonała obsada, która jednak nie uratowała serialu. Jeśli macie ochotę zobaczyć coś nietypowego, oryginalnego, świeżego w zalewie takich samych produkcji to „Easy” jest warte obejrzenia. Jeśli jednak oglądacie niewiele seriali i zależy Wam na czymś szczególnie wartym uwagi, to nie polecam.