Łaskun – Katarzyna Puzyńska

Będzie zwięźle, acz mam nadzieję treściwie. 
UWAGA – jeśli nie znacie poprzednich części, poniżej mogą być spoilery.
Łaskun jest świetną książką. Tak, lepszą niż Utopce. Tak, po raz kolejny Katarzyna Puzyńska pokazała na co ją stać. Poprzeczka idzie w górę i boję się tylko, czy w pewnym momencie nie poszybuje za wysoko. 800 stron wciągającej intrygi, zagadki na najwyższym poziomie (nie, nie zgadłam jak się sprawa rozwiąże, choć pojedyncze wątki potrafiłam rozwikłać), przy której nie sposób się nudzić. Całość doskonale przemyślana. Żadnych zbędnych wątków, ani jednego zbędnego słowa, co przy ośmiuset stronach jest dużym osiągnięciem. Przeniesienie Podgórskiego do komendy w Brodnicy dało świetne otwarcie nowej historii o policjantach z Lipowa. Obyczajowa strona książki dotycząca przede wszystkim Daniela i Emilii napisana wyśmienicie, z polotem, bez przynudzania. Widać, że Puzyńską pisanie, wymyślanie historii zwyczajnie cieszy, a co więcej przychodzi jej niesamowicie łatwo. Tak jakby po prostu siadała do komputera i pisała, a słowa same jej wychodziły spod palców. To się nazywa chyba talent. Albo może raczej dar. Nie każdy go ma, więc mam nadzieję, że Katarzyna Puzyńska napisze jeszcze wiele interesujących powieści, niekoniecznie o Lipowie. 
Ps. Mając u boku szalejącą dwulatkę, zdołałam przeczytać tę grubą książkę w dwa dni. Niech to świadczy o jej poziomie.