Utopce – Katarzyna Puzyńska

Marta Kisiel spaczyła mi umysł. Tak wiem, nie tylko mnie, więcej tu takich z pokrzywioną psychiką, ale u mnie to się przerzuca już na inne książki. Pisałam niedawno o cyklu Lipowo Katarzyny Puzyńskiej, zachwycałam się nad kolejnymi tomami i niecierpliwie wypatrywałam nowej książki „Utopce”. Tylko z tytułem mam problem, bowiem odkąd przeczytałam „Dożywocie” Marty Kisiel utopce kojarzą mi się tylko i wyłącznie z mieszkańcami łazienki Konrada Romańczuka. To spowodowało, że początek lektury nowego kryminału Puzyńskiej miałam lekko utrudniony – chwilę mi zajęło zanim oczyma wyobraźni zaczęłam widzieć wieś Utopce, a nie wredne stworki łazienkowe. Kiedy jednak moja psychika przestawiła się na normalność, zagłębiłam się w lekturze, popadając w coraz to większy zachwyt.

Policjanci z Lipowa na prośbę prokuratora mają zbadać pewną sprawę sprzed lat. Chodzi o zaginięcie Tadeusza i Wojtka Czajkowskich, ojca i brata wspomnianego prokuratora. Sprawa miała miejsca trzydzieści lat temu, w 1984 roku, ale śledztwo prowadzone było byle jak i nie przyniosło efektów. Przyjęto hipotezę, że mężczyźni padli ofiarą wampira, którego kości zostały odkopane w ogrodzie zaginionych.  Teraz śledztwo prowadzą Daniel Podgórski i Klementyna Kopp, jakie będę tego skutki?

Bezapelacyjnie najlepsza książka Katarzyny Puzyńskiej. Taka jest moja opinia, tak uważają moi znajomi.  Świetnie skrojona intryga, żadnych luk w fabule, zaskakujące postawy bohaterów, którzy wydawali się czytelnikom tak dobrze już znani. Na pierwszym miejscu postawione zostało śledztwo, a życie prywatne bohaterów jest nawet nie na drugim, ale na dziesiątym planie, co uważam za ogromny plus. Jednocześnie bardzo dużo dowiadujemy się o Klementynie Kopp i poznajemy jej nową odsłonę, zaskakującą, nieprzewidywalną, tak bardzo niepasującą do ostrej pani komisarz – cudowne poprowadzenie tej bohaterki. Twardo stąpająca po ziemi Klementyna trochę uleci w powietrze, by móc rozwikłać tak pokręconą sprawę. Tylko komisariat w Lipowie mógł zająć się sprawą wampira, bo przecież kto jak nie oni. I sama intryga kryminalna jest rewelacyjna. Nie udało mi się rozwiązać zagadki. Nie zgadłam kto jest mordercą, choć udało mi się przewidzieć kilka sytuacji. Puzyńska coraz lepiej włada słowem, wymyśla coraz bardziej skomplikowane fabuły, bardziej skupia się na wątkach dochodzeniowych, a nie prywatnym życiu bohaterów, które przyznam w nadmiarze trochę mnie denerwuje. „Utopce” to tak cudowna lektura, że brak słów by ją opisać. Świetny pomysł na fabułę, bardzo dobry styl, ciekawie poprowadzeni bohaterowie to przepis na kryminał idealny. Lektura obowiązkowa dla fanów gatunku. A pospieszcie się, bo autorka już zapowiedziała kolejny, szósty tom „Łaskun”. 

A do tej pory: