I oto nagle Pan Mol powrócił do mnie na kartach książki „Wtedy. O powojennym Krakowie” Joanny Olczak – Ronikier. Autorka opisuje pierwsze powojenne lata, kiedy to zamieszkała w słynnymi Domu Literatów przy ulicy Krupniczej 22. Był to czas, gdy mieszkała tam elita pisarzy, poetów, artystów, osób związanych ze światem literatury, a więc także Janina Mortkowiczowa i Hanna Mortkowicz – Olczakowa, babka i matka autorki, a jednocześnie żona i córka Jakóba Mortkowicza, znanego przedwojennego wydawcy. Joanna Olczak – Ronikier wspomina miejsca, które również mnie były bliskie, choć mnie autorkę dzieli równo pięćdziesiąt lat. Teatr Groteska przy ulicy Skarbowej, Dom Mehoffera na Krupniczej 26, Szkoła Podstawowa nr 13, słynna ‘trzynastka’, założona w 1892 roku jako Szkoła Miejska, w budynku z czerwonej cegły, na rogu ulic Studenckiej i Loretańskiej, obecnie mieści się tam Gimnazjum nr 2 (podobno jedno z lepszych w Krakowie), cukiernia Pietruszki na ulicy Jagiellońskiej (nie wiem czy jeszcze istnieje) i właśnie Pan Mol i jego sklep. Miejsce magiczne, już w momencie przekraczania progu czuło się tę niesamowitą atmosferę, która jakby spływała na klienta wraz z pojawieniem się właściciela sklepu.
Oczywiście oprócz wspomnień typowo dziecięcych autorka opisuje szeroko Krupniczą 22 i jej mieszkańców, a także próby reaktywacji wydawnictwa Mortkowicza i pierwsze powojenne wydania. Zajmują one sporą część książki i są niezwykle ciekawe. Pokazują jak ludzie radzili sobie w tych pierwszych powojennych latach, kiedy brakowało wszystkiego. Matka i babka autorki nigdy niczego nie wyrzucały, więc przytoczona jest korespondencja pisana przez przede wszystkim przez Hannę Mortkowicz – Olczakową, do różnych komitetów, w celu załatwienia jakiejś sprawy, do rodziny w Nowym Jorku, do autorów m.in. Leopolda Staffa, którego wiersze były drukowane w wydawnictwie Mortkowicza. Z tych drobnych spraw wyłania się obraz powojennego Krakowa, z jego jasnymi i ciemnymi stronami, z komentarzem Joanna Olczak – Ronikier, która ze strzępów informacji tworzy obraz całości, uzupełnia widniejące w nim dziury, a czasami snuje domysły, dlaczego matka postąpiła w ten czy inny sposób. „Wtedy. O powojennym Krakowie” to kawał powojennej historii miasta, które tworzyło się na nowo, budziło do życia i próbowało pomóc zbudzić się jego mieszkańcom. To także niezwykła opowieść, która przenosi czytelnika o siedemdziesiąt lat wstecz, pokazując jak niewiele/wiele zmieniło się miasto przez ten czas. Dla mnie ta książka ma szczególne znaczenie z wiadomych powodów, ale tak naprawdę jest to uniwersalna lektura, bo w każdym mieście, w każdej dzielnicy był taki sklep, szkoła, cukiernia czy podwórko. Czasy tylko trochę inne, ale to przecież właśnie o to chodzi, czas mija, a pewne rzeczy się nie zmieniają.