Klasyczna setka, czyli co powinna mieć w szafie każda kobieta z klasą

Nigdy nie byłam fashionistką. Owszem lubię ładne ubrania, ciekawe kreacje, piękne buty czy rewelacyjną torebkę. Ale nigdy nie  byłam zafascynowana modą. Ciuchami od najlepszych projektantów. Nie potrzebowałam mieć butów od Loubotina z czerwoną podeszwą ani torebki Birkin, na którą okres oczekiwania to jakieś dwa lata. Zapytacie skąd wiem takie rzeczy, skoro nie interesuje mnie moda? No cóż, po prostu wiem. Czasem gdzieś coś przeczytam, lubię obejrzeć fotografie z pokazów mody (choć nie znam połowy projektantów i modelek), w telewizji coś zobaczę. Na zasadzie jednym uchem wpada, a drugim wypada. Prawie, bo jednak jakieś strzępki informacji zostają.  Uwielbiam natomiast czytać książki i oglądać programy traktujące o spójnej garderobie. O takich ubraniach w szafie, które łatwo ze sobą zestawić w różnych wersjach. 

Będąc jeszcze na studiach namiętnie oglądałam Trinny i Susannah oraz Gok Vana. Przemiany, jakie proponowali uczestnikom swoich programów bardzo często były dla mnie zaskakujące – udowadniały, że coś co wydawało mi się,  że kompletnie nie pasuje do danej osoby, wygląda na niej rewelacyjnie. Trzeba tylko wiedzieć, jaki krój wybrać, z jakiego materiału, w jakim kolorze i z czym to zestawić. I nagle niepozorna popielata spódnica ołówkowa potrafiła zrobić furorę.  I tak dochodzimy do dnia dzisiejszego, kiedy na fali minimalizmu i porządkowania, postanowiłam stworzyć własną spójną, lecz niepowtarzalną garderobę. I tak trafiłam na „Klasyczną setkę, czyli co powinna mieć w szafie każda kobieta z klasą” Niny Garcii.

Nina Garcia jest jurorką Project Runaway, była dyrektorem ds. mody w magazynach Elle i Marie Claire, pracowała z najlepszymi projektantami na świecie i jest ogromnym autorytetem w dziedzinie mody. „Klasyczną setkę…” napisała w 2008 roku, czyli siedem lat temu i była to jej druga książka (w sumie napisała trzy, wszystkie wydano w Polsce, i o wszystkich wam napiszę), ale wszystko co w niej zawarła pozostało aktualne do dziś (polskie wydanie 2010 rok).

„Klasyczna setka…” opisuje sto ubrań i dodatków, które pozwolą kobiecie być przygotowaną na dowolną okazję. Powiecie, że sto to dużo. Zastanawiałam się nad tym przez cały czas czytania tej książki. I doszłam do takich wniosków: Owszem sto to dużo, ale też myślę, że ta setka przeznaczona jest przede wszystkim dla kobiet, które prowadzą bogate życie zawodowe i towarzyskie, bywają na bankietach, przyjęciach i oficjalnych galach, dużo podróżują zawodowo i muszą wyglądać idealnie. Przeciętna kobieta nie potrzebuje tych wszystkich ubrań, ale z pewnością może z zaproponowanej setki wybrać coś dla siebie, dopasować do swojego stylu i także być przygotowaną na każdą okazję. 

 Wiem, że nigdy nie włożę skórzanych spodni, bo to nie w moim stylu i czułabym się w nich jak przebrana, a nie ubrana. Zbędnym gadżetem wydaje mi się pierścionek koktajlowy (tak jest coś takiego!), ale już klasyczną małą czarną (sukienkę) uważam za element, który przyda się każdej kobiecie, niezależnie od tego co robi w życiu. Prędzej czy później taką sukienkę włoży.  Może to będzie raz na kilka lat, a może kilka razy w roku, ale jest to strój nadający się na prawie każdą okazję.

„Klasyczna setka…” to dla mnie drogowskaz pokazujący nad czym powinnam się zastanowić. Rozważyć każdą proponowaną przez autorkę rzecz, pomyśleć czy mi się przyda, czy będę mieć okazję by ją nosić, i z jakimi innymi częściami garderoby mogłabym ją zestawić (o tym autorka pisze w trzeciej książce „Strategia stylu”).  Jestem otwarta na propozycje przedstawione przez Ninę Garcię i chciałabym wykorzystać choć część jej wskazówek, bo uważam je za przydatne. Autorka nie wciska czytelnikom nic na siłę. Pewnie, że wielokrotnie znajdziecie tutaj zdanie ‘….to absolutnie coś, co musisz mieć’, ale zaraz potem doda, na co zwrócić uwagę, by rzeczywiście dana rzecz pasowała do ciebie i była stylowa, a nie tandetna. Pokaże Ci w co warto zainwestować, a na czym można oszczędzić i z pewnością przekona Cię, że warto spróbować różnych strojów, w różnych wersjach, bo możesz odkryć, że wyglądasz rewelacyjnie w czymś, do czego nie byłaś przekonana. 

Polecam wam „Klasyczną setkę…”, bo to fajnie podana wiedza, wbrew pozorom naprawdę przydatna, a to co mnie najbardziej zauroczyło w tej książce, to cudowne ilustracje Rubena Toledo.