Tajemnica bzów – Magdalena Kordel

Jak ja czekałam na tę książkę! Wypatrywałam, wyglądałam, rozmyślałam, jakaż to będzie historia kobiety, która stała się najciekawszym elementem krajobrazu w Malowniczym. Bo dla mnie to właśnie Leontyna jest tą częścią urokliwego miasteczka, bez której nie mogłoby ono istnieć. Majka ma swoją historię o Uroczysku, Madaleine swoje dzieci, ale to Leontyna jest spoiwem łączącym te historie.  Nadaje Malowniczemu niezwykły koloryt, jest taką lokalną atrakcją, czarownicą, której wszyscy się boją i kochają jednocześnie.

Po raz pierwszy Leontyna pojawia się w „Sezonie na cuda”. Pomaga Majce zorganizować wielką Wigilię dla samotnych mieszkańców Malowniczego. Dowiadujemy się, że kiedyś Leontyna była Zosią,  bo przez lata używała drugiego imienia, działała w Podziemiu w czasie wojny, gdzie poznała swoją wielką miłość i właściwie tyle. Namiastka historii, która dopiero teraz wykiełkowała w piękną, samodzielną opowieść.

Przenosimy się więc w czasy przedwojenne i to jeszcze te przed I wojną światową. Poznajemy dwóch braci Stanisława i Władysława różnych od siebie jak ogień i woda. Władysław troszkę nabroił, więc tatuś każe odesłać go daleko od rodzinnych stron Krakowa, pod Lwów. Tam zastała go wojna i tam pod koniec wojny trafił ranny na froncie Stanisław. Tam również przyjdzie na świat Leontyna, która później przeprowadzi się z rodzicami do Lwowa. Sprytne, nieco krnąbrne dziecko, które niczego się nie boi i posiada niezwykły dar, który już jako dorosła kobieta wykorzysta będąc właścicielką „Kuferka”, sklepiku ze starociami z duszą.  Historia Leontyny będzie nas prowadzić przez jej beztroskie dzieciństwo przypadające na okres dwudziestolecia międzywojennego i burzliwy czas II wojny światowej, który przyjdzie jej spędzić w Warszawie. Nie zdradzę tutaj tajemnicy, bo wątek ten pojawił się już w „Sezonie na cuda”, że Leontyna aktywnie uczestniczyła w Powstaniu Warszawskim  i z tym wydarzeniem mocno związały się jej dalsze losy.

Tymczasem w Malowniczym pojawia się starszy pan, który zagląda przez okna do sklepiku Leontyny. Nigdy nie wchodzi, zawsze tylko patrzy i znika. Kim jest, czego chce od właścicielki „Kuferka” i jak zakończy się cała ta historia, to już musicie dowiedzieć się sami.

„Urzekła mnie Twoja historia” mogę powtórzyć za popularnym niegdyś programem telewizyjnym. Leontyna jest cudowną postacią, chyba najbardziej charakterną spośród wszystkich bohaterów Malowniczego. Twarda i krucha jednocześnie, zadziorna, sprytna i niezwykle mądra. Ma trochę z czarownicy, a trochę z ukochanej babci, która piecze dla wnuków ciasto drożdżowe. Wszyscy się jej trochę boją, ze względu na dziwne podejście do starych przedmiotów, a jednocześnie każdy przychodzi do niej po radę. W „Tajemnicy bzów” poznajemy inną Leontynę. Młodszą, zwariowaną, ciekawą życia i świata dziewczynkę, a później kobietę, która nie tylko własnej rodzince daje popalić.

Niezwykle wzruszający jest również wątek Agnieszki, ciotki Leontyny, która pragnie zemsty na ludziach, których uważa za winnych swojego nieszczęścia. Długo przyjdzie jej czekać na ten dzień, ale czy przyniesie on ukojenie i satysfakcję?

Nie wiem jak Magda Kordel to robi, ale ja z każdą kolejną jej książką coraz bardziej chciałabym mieszkać w takim Malowniczym. Zbiorowisko niezwykłych ludzi, którzy tam mieszkają, bogatych w opowieści, doświadczenie i przede wszystkim szczęśliwych tym co mają, to musi być miejsce magiczne. A teraz jeszcze Magda urzekła mnie Lwowem. Lwowem, który znam z opowieści babci, mieszkającej tam przed wojną, Lwowem znanym z albumów i książek o Kresach, który przy okazji fioła międzywojennego trafiają czasem w moje ręce. Niezwykła historia miasta, uliczki, którymi przechadza się Leontyna, atmosfera Kresów i opowieści o duchach, podobno prawdziwe, aż chce się tam być. Mieszkać w takiej leśniczówce, która zachwyca i przeraża jednocześnie, która ukształtowała Leontynę, bo myślę, że to właśnie dzięki dziadkowi Kotowi, mała Zosia miała taki, a nie inny charakter.

„Tajemnica bzów” to także piękna historia o miłości ponad wszystko, o wierze i nadziei, o powrotach, o tym czego pragnie każdy człowiek – spokoju, rodzinie i drugiej osobie u boku. Niewątpliwie najwyższą wartością ukazaną w książce jest miłość rodziny i lojalność wobec bliskich, ale od czasu do czasu autorka przypomina, że tragedie zdarzają się wszędzie i trzeba wiele siły by móc się po nich pozbierać. Nie wszystkim się to udaje, nie każdemu pisane jest szczęście w życiu, a zemsta nie zawsze przynosi wyczekiwane ukojenie.

Nie sądziłam, że to będzie tak mądra powieść. Malownicze to przecież radosne historie, które pokazują czasem trudniejsze tematy, ale zawsze z happy endem. Tymczasem „Tajemnica bzów” to nie tylko historia o stracie, w różnym wymiarze, ale także historia kraju, społeczeństwa, ludzi, których życie przerwała wojna. Pewnie za każdym razem tak mówię, ale nic nie poradzę na to. „Tajemnica bzów” to najlepsza powieść Magdy. N-A-J-L-E-P-S-Z-A. Mądra, ciekawa, interesująca, poparta ogromnym przygotowaniem merytorycznym  i mnóstwem pracy włożonej w każde najkrótsze nawet zdanie. Nie mogę się doczekać kontynuacji, bo chciałabym już wiedzieć, co się przydarzy Leontynie na Ziemiach Odzyskanych. Ale na to przyjdzie mi jeszcze trochę poczekać.

A na koniec niespodzianka. Mam dodatkowy egzemplarz „Tajemnicy bzów”, który trafi do kogoś z was. Wystarczy odpowiedzieć na pytanie: Jak ma na imię właścicielka pensjonatu Uroczysko? 
Odpowiedzi przysyłajcie tylko i wyłącznie na adres: [email protected]
 I mamy zwyciężczynię: Aneta Kamińska
A poprawna odpowiedź brzmi: Maja
Tekst powstał we współpracy z Wydawnictwem Znak
http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazka,6230,Malownicze-Tajemnica-bzow