Do trzech razy Natalie

Natalie wróciły po raz trzeci i znowu dały czadu. Ale tego to chyba każdy się spodziewał. No bo jak to tak, pięć sióstr z tym samym imieniem i nazwiskiem i miałoby być spokojnie? O nie, moi drodzy, tak dobrze to nie ma. Tym razem Natalie postanowiły zwiać nad morze, bo najnormalniej w świecie wkurzyli je faceci, a to co same nawyprawiały to już zupełnie inna bajka. I tak się teraz zastanawiam, co mnie bardziej bawiło, Natalie i ich przygody czy porzuceni na pastwę dzieci faceci. Ale chyba jednak to panowie są tym najśmieszniejszym elementem, choć nie, wróć, element to za mało, wątkiem książki. No naprawdę, tylko oni są zdolni do takich rzeczy. Nie dość, że każda pielucha jest dla nich tragedią, to jeszcze dają się podpuszczać jakby mieli po pięć lat. Choć akurat w Nataliach to dzieci są tymi mądrzejszymi bohaterami.  Ale mężczyźni sami sobie winni. Bo subtelni są jak Armia Czerwona. Jakby się zachowywali prawidłowo, to by ich nie trzeba było. Natalie uciekły i dla odmiany wpakowały się we własną kabałę. A biedna policja musi się z wariatkami użerać. No nic tylko współczuć.

Olga Rudnicka to jednak umie pisać. Tylko pozazdrościć, zwłaszcza, że autorka jest młodsza ode mnie kilka lat. Do trzech razy Natalie bawią, cieszą, relaksują. Nic nie straciły na uroku, a wręcz przeciwnie z każdą kolejną książką nabierają go coraz więcej. Rudnickiej pomysłów nie brakuje, pakuje bohaterki i ich partnerów w coraz to nowe kłopoty. A już scena między Natalią a Adrianem po powrocie kobiet do domu ubawiła mnie do łez. Wiecie tak siedzi człowiek sobie, niczego się nie spodziewa, a tu nagle bum i zaczynasz się kołysać na fotelu, dziwne dźwięku wydajesz, a rodzina podejrzanie się na Ciebie patrzy. To tak właśnie wygląda czytanie Natalii, każdego tomu. Lekko, pomysłowo, inaczej niż wszyscy, bardzo zabawnie. Rudnicka to nie jest nowa Chmielewska, to nie jest nawet królowa kryminału, ale z pewnością jest autorką po której powieści warto sięgnąć, bo po prostu są świetne. Do trzech razy Natalie mają wszystko co dobra komedia kryminalna powinna mieć. Ciekawą fabułę, spójną akcję, stuknięte bohaterki. Do tego napisana jest dobrym stylem, świetnie się czyta, nic czytelnikowi nie wadzi, a wciąga się w lekturę od pierwszych stron. Gratuluję autorce takiego małego dzieła sztuki, bo to naprawdę fajnie napisana książka.

Ps. Chciałabym mieć tyle szczęścia do pieniędzy co Natalie.
Ps.2 Pomysł z totolotkiem sama wykorzystałam, ale rezultaty były słabe.