Ułani, poeci, dżentelmeni. Męski świat przedwojennej Polski

Kiedy Maja i Jan Łozińscy ‘biorą na warsztat’ jakiś temat to czytelnik ma gwarancję niezwykłej lektury. Ich książki pisane zarówno w duecie, jak i pojedynczo to zachwycające opowieści o Polsce przedwojennej.  Zarówno tej zwyczajnej dotyczącej szarych ludzi, jak i tej barwnej ze świata artystów, polityków, oficerów. Rewelacyjnie przedstawiają życie ziemiaństwa, a także historię polskiej kuchni i chyba nie ma tematu, którego nie potrafiliby opisać w taki sposób, by zjednać lekturom historycznym tych czytelników, którzy historii wyjątkowo nie lubią.

W najnowszej książce „Ułani, poeci, dżentelmeni. Męski świat przedwojennej Polski” autorzy zabierają nas w świat wielkiej polityki, dyplomacji, ale także na sceny kabaretowe, teatralne, przed kamery filmu, a nawet na boiska sportowe. Poznajemy życie elit tamtych czasów, ale z męskiego punktu widzenia. Mężczyzna międzywojenny nie miał bowiem lekko. Choć z jednej strony wręcz obowiązkiem oficerów czy dyplomatów były bankiety, huczne zabawy i sportowe atrakcje, to należy pamiętać również, że obowiązywał ich kodeks honorowy, który nie zawsze jasno był sprecyzowany. Bo tak dla przykładu pojedynki były oficjalnie i prawnie zakazane, ale najpopularniejszy wówczas kodeks Boziewicza, którego przestrzegali zwłaszcza wojskowi, wskazywał pojedynek jako jedno z dwóch rozwiązań pozwalających odzyskać splamiony honor. Autorzy przedstawili portret najsłynniejszego chyba kawalerzysty w dziejach Polski, Bolesława Wieniawę – Długoszowskiego, ulubieńca marszałka Piłsudskiego, człowieka o ułańskiej fantazji, zwolennika dobrych trunków i świetnej zabawy.

W rozdziale opowiadającym o poetach poznamy najwybitniejszych literatów międzywojnia, czyli przede wszystkim członków Skamandra, bywalców słynnego stolika w Małej Ziemiańskiej, m.in. Antoniego Słonimskiego, Juliana Tuwima, Jana Lechonia, a także Franciszka Fiszera, najbarwniejszą postać dwudziestolecia międzywojennego. Mimo, że czytałam o nich już wielokrotnie, to Łozińskim udało się przedstawić poszczególnych bohaterów w nowej odsłonie, spojrzeć świeżym okiem na każdą z tych postaci, które były swojego rodzaju celebrytami swoich czasów. Podobnie scharakteryzowano bohaterów sceny teatralnej i filmu, Aleksandra Żabczyńskiego i Eugeniusza Bodo. Aktorów tak znanych, pamiętanych nawet dzisiaj przez młode pokolenie, wielokrotnie opisywanych przez różnych autorów i historyków kina, a jednak Łozińskim udało się tchnąć w opowieść o nich nowe życie.

Miłym zaskoczeniem był rozdział o sportowcach, czy raczej sportsmenach. Sport stał się popularną formą spędzania czasu właśnie w okresie międzywojennym. Poza jazdą konną modny stał się tenis, wyścigi samochodowe i lotnictwo. Były to dość elitarne formy sportu, ale przyciągające tłumy i przede wszystkim zapewniające rzesze fanek. W tej części książki poznamy Franciszka Żwirkę, pilota, który ma swoją ulicę chyba w każdym większym mieście, wraz z inżynierem Stanisławem Wigurą, a także gwiazdy wyścigów Henryka Liefeldta i Jana Rippera.

Na koniec autorzy przygotowali jeszcze niespodziankę – przykłady porad, które pojawiały się w licznie ukazujących się w okresie międzywojennym kodeksach towarzyskich. Niektóre zasady savoir – vivre’u obowiązujące ówcześnie, obecnie mogą wzbudzać śmiech, ale wiele  z nich nadal wyznacza dobre maniery i znajomość etykiety w sferach arystokratycznych czy w dyplomacji.

„Ułani, poeci, dżentelmeni. Męski świat przedwojennej Polski” Mai i Jana Łozińskich to kolejna obowiązkowa pozycja dla wielbicieli okresu międzywojennego. Mnóstwo tutaj informacji o codziennym zwykłym życiu, choć jest to życie ludzi niezwykłych. Bohaterowie książki nie biegają codziennie do pracy, nie robią zakupów, za to chadzają na bale, bankiety, wieczory spędzają w dobrych restauracjach lub na kolacjach u członków elity towarzyskiej, a także (żeby nie było zbyt błaho) odpowiadają za wizerunek kraju na arenie międzynarodowej czy nawet za załatwienie ważnych dla II RP spraw państwowych.

Bardzo ciekawie napisane, z mnóstwem fotografii (które nie oszukujmy się lepiej wyglądają na papierze niż na ekranie monitora), głównie z Narodowego Archiwum Cyfrowego, ale także ze zbiorów prywatnych, potrafi wciągnąć czytelnika od pierwszej do ostatniej strony. Nie jest to pogłębiona wiedza o tamtych czasach, jednak pozwala poczuć namiastkę międzywojnia i na chwilę się przenieść do Polski lat trzydziestych. Jakże więc mogłabym nie zachęcić Was do tak interesującej i wspaniałej lektury.

Ps. Pozostaję w klimacie międzywojennym, rozpoczynam bowiem lekturę „Literatów w przedwojennej Polsce”, recenzji możecie się spodziewać za około dwa tygodnie. 

Tekst powstał we współpracy z Domem Wydawniczym PWN
www.dwpwn.pl