Blogerki, opium i głupawka


W niedzielę 31 sierpnia, w Dzień Bloga, w klubie Opium na krakowskim Kazimierzu odbyło się niezwykłe spotkanie. Teoretycznie dla fanów blogów Gosiarelli i Magnolie, w praktyce przyszli fani – blogerzy. O ile dobrze policzyłam było nas 10 sztuk. Same kobiety, bo Oisaj nawalił! Ale, że my kobiety świetnie dajemy sobie radę bez facetów to spotkanie było R-E-W-E-L-A-C-Y-J-N-E.

 Impreza zaczęła się o 17 -ja się zmyłam wprawdzie po trzech godzinach, by zwolnić z obowiązków opiekuńczych babcię – ale dziewczyny zostały prawie do 22, także pięć godzin gadania, gadania, gadania i śmiechu. Gosiarella chciała rozmawiać o kulturze, popkulturze i w ogóle próbowała zaprowadzić grzeczność – zupełnie jak nie ona – ale nas było więcej i nie dała rady opanować naszych głupich pomysłów, więc musiała się do nas przyłączyć. I w ten sposób o książkach rozmawiałyśmy niewiele (chyba, że temat ruszył jak już poszłam), trochę o serialach (głównie o Sherlocku, miłości do Benedicta Cumberbatcha i jego epickim sposobie zarzucania płaszcza – nie pamiętam, kto to tak określił, gdzieś czytałam ostatnio, może u Zwierza?), ale głównym tematem były blogi, znani blogerzy, zombie. Bardzo wdzięcznym tematem była sama Gosiarella (no co, przecież sama chciała spotkania z fanami!), aczkolwiek ja w towarzystwie Viv i Agaty byłyśmy odrobinkę, ale tak tyci, tyci wredne, w wyjątkowo dobrym humorze i dobrej kondycji ripostowej i sypałyśmy jak z rękawa różnymi dziwnymi tekstami. Viv pokazała się z zupełnie nowej, nieznanej nam dotąd strony, przez co stała się sponsorem naszych wybuchów śmiechu – naprawdę, w pewnym momencie jak Viv zaczęła coś opowiadać, to ludzie przy innych stolikach zamilkli i jestem pewna, że słuchali o czym my tak dyskutujemy i z co nas tak bawi. Pojawiły się między innymi ‘wyspy bezdomne’, ale ten temat zostawiam do opisania na Bałagan kontrolowany

Po tym spotkaniu stwierdzam, że jak ja mogę być normalna, jak przyciągam samych zwariowanych ludzi (Gosiarella, Honorata, Viv)? Poza tym zostałam fanką Gosiarelli numer jeden, co widać na poniższym zdjęciu. To ja podsunęłam pomysł zrobienia koszulki, tak więc zostałam obdarowana (no dobra zażądałam jednej dla siebie, pod groźbą zniszczenia różowych wideł) egzemplarzem wyprodukowanym specjalnie dla mnie. 
Czas niestety szybko zleciał i musiałam wracać, ale już planujemy następne spotkanie, bo to było tak genialne, że nie mogłyśmy przestać gadać. Okazało się, że wredność to chyba rzeczywiście cecha ludzi inteligentnych, bo wszystkie dogadałyśmy się ze sobą od pierwszego słowa, a przypominam, że książki zeszły na dalszy plan, więc to nie one zapewniły nam temat do rozmów. Tak więc w tym miejscu dziękuję wszystkim i każdej z osobna za przybycie i świetną zabawę. I do zobaczenia!
I na koniec trochę fotek:)
Oświecona Viv
Magnolie w otoczeniu fanek

Oświecona Gosiarella

I na koniec moja nieskromna osoba