Friends, czyli dziesięć lat minęło

Uwaga tekst zawiera spoilery

Minęło właśnie dziesięć lat od emisji ostatniego odcinka kultowego serialu „Friends”.  Do tej pory żaden sitcom nie przebił ich popularnością. Sama choć uwielbiam „The Big Bang Theory”, a i znam chętnie oglądane przez widzów „How I met your mother” i „Two and a half men”, uważam, że nie sięgają one do pięt „Friends”.  Z okazji tej okrągłej rocznicy  postanowiłam popełnić wpis o moim ukochanym serialu, a więc oto i on.

Serial o grupie sześciorga przyjaciół, którzy mieszkają w Nowym Jorku. Monica Geller jest szefową kuchni i mieszka w mieszkaniu w Green Village wraz ze swoją przyjaciółką z dzieciństwa Rachel Green. Rachel to rozpieszczona dziewczyna, która porzuciła przyszłego męża przed ołtarzem i postanowiła rozpocząć nowe, samodzielne życie. Na przeciw mieszkania Moniki i Rachel mieszka Chandler Bing – programista komputerowy o dużym poczuciu humoru oraz Joey Tribbiani – niezbyt inteligentny, bezrobotny aktor. Phoebe Buffay, była współlokatorka Moniki, pracuje jako masażystka. Ross, brat Moniki, jest paleontologiem, którego porzuciła żona dla innej kobiety. Cała szóstka spędza razem wolny czas w kawiarence Central Perk lub w jednym z mieszkań i wplątuje się w różne zabawne sytuacje życiowe*.

Zupełnie przez przypadek zaczęłam oglądać serial „Friends”, a jeszcze większy przypadek sprawił, że oglądam go od samego początku. No prawie. Zaczęłam od trzeciego odcinka. A było to tak…
Byłam na wakacjach, w górach, jak co roku. Wiadomo, że wakacje to raczej czas nie obfitujący w oglądanie telewizji. Tymczasem ja siedziałam u koleżanki i bezmyślnie przeskakiwałyśmy po kanałach, bo za oknem padało. I tak trafiłyśmy na jakiś serial, zaczęłyśmy oglądać i ja już przepadłam na kolejnych kilka lat.


Serial najpierw emitowany był na Canal+ w paśmie niekodowanym i tak obejrzałam ze trzy sezony, a potem na szczęście, udało się namówić rodzicieli na kupno pakietu Canal+ i w ten sposób bez ograniczeń mogłam oglądać ukochany serial i to z wcale nie takim dużym poślizgiem  w stosunku do USA.
źródło: demotywatory.pl

„Friends” oglądam kiedy mam doła, jestem chora, nudzi mi się, chcę się pośmiać, albo kiedy lecą powtórki na Comedy Central (mam też komplet wszystkich sezonów na dvd). Każdy powód i każdy moment jest dobry żeby oglądać perypetie szóstki osób, które różnią się od siebie jak ogień i woda, a mimo to tworzą zwartą, zaprzyjaźnioną grupę. Początkowo ich historia nie zachwyciła amerykańskich widzów (zawsze się zastanawiam co w takim razie Amerykanie lubią oglądać, bo co jakiś fajny serial się pojawia, to zaraz kasują po jednym sezonie, bo niska oglądalność) i stacja planowała zrezygnować z kręcenia kolejnych odcinków. Ale nastąpił cud, kolejny sezon został świetnie przyjęty i w efekcie ostatni odcinek serialu, wyemitowany 6 maja 2004 roku, czyli dziesięć lat temu, pobił rekordy oglądalności, obejrzało go ponad 51 milionów widzów samych Stanach. Rekord ten utrzymany jest do dzisiaj. „Friends” okazali się najbardziej hitowym, najbardziej kasowym serialem wszechczasów. Grający w nim aktorzy na początku zarabiali 22 500 za odcinek. Za udział w ostatnim, dziesiątym sezonie, otrzymywali milion dolarów za każdy odcinek.  Co więcej jest to jeden z niewielu seriali, jeśli nie jedyny, który mimo próśb fanów nie jest kontynuowany po latach. Nikt nie próbuje go reaktywować, producenci twierdzą (i moim zdaniem słusznie), że „nie po to włożyli tyle wysiłku w dobre zakończenie, by teraz to psuć”. Jeśli nawet pojawia się pomysł by wznowić produkcję, wówczas Crane i Kaufmann stanowczo odmawiają. 
źródło: demotywatory.pl

Choć cały serial jest rewelacyjny, mam swoje ulubione sezony, odcinki i bohaterów. Jak chyba większość fanów serialu, uwielbiam parę Rachel – Ross, choć ich związek trwał ledwie kilka odcinków, to jednak chemia między nimi jest we wszystkich dziesięciu sezonach, a te wzloty i upadki i przede wszystkim mega zaskakujący ósmy sezon powodują, że uwielbiam ich jeszcze bardziej.
Joey – jest tak mało inteligentny, a jednocześnie tak uroczy, że nie można go nie lubić, a Matt LeBlanc zagrał tę postać rewelacyjnie, oddając cały jej urok i ‘obeznanie’ z kobietami, a poza tym te jego miny i słynne How you doin’. Miodzio.
Pozostałych bohaterów również lubię, ale jednak powyższa trójka jest u mnie na pierwszym miejscu.
film.onet.pl


Co do sezonów, to zdecydowanie najwięcej fajnych odcinków jest w sezonach 2,3,5,8. Związek Rachel i Rossa, Moniki i Richarda, Moniki i milionera, Moniki i Chandlera, problemy Joey’a z utrzymaniem tajemnicy, zamiana mieszkań, ciąża Rachel itd. Itd., długo mogłabym wymieniać.

Serial sam w sobie jest kultowy, ale nierozerwalnie z nim związana już na zawsze będzie piosenka I’ll be there for you zespołu The Rembrandts (TUTAJ) i powracające co jakiś czas teksty pojawiające się w różnych memach –  mój ulubiony TUTAJ.

„Friends” to fenomen, którego jak dotąd nikomu nie udało się powtórzyć (fenomenu się chyba nie da powtórzyć, ale wiecie o co chodzi). Minęło tyle lat, a ja wracam do niego (i myślę, że nie tylko ja) z taką samą przyjemnością. I chociaż prawie wszystkie odcinki znam już na pamięć,  a niektóre nawet mogę cytować, to uwielbiam je oglądać, bo za każdym razem odkrywam coś nowego.
http://rozrywka.dziennik.pl/telewizja/artykuly/107989,powraca-kolejna-gwiazda-8222-przyjaciol-8221.html
I na koniec kilka faktów:
Courtney Cox miała zagrać rolę Rachel, ale po przeczytaniu scenariusza uparła się na rolę Moniki Geller.
Aktor grający Gunthera dostał tę rolę tylko dlatego, że jako jedyny ze starających się o tę rolę potrafił obsługiwać maszynę do cappuccino.
Czołówka serialu była kręcona o 5 rano w fontannie przed budynkiem studia Warner Bros. Woda w fontannie była podgrzewana, żeby aktorzy nie zmarzli. 
Serial wyświetlano w ponad 100 krajach, został zdubbingowany na 50 języków, a design kawiarni Central Perk był wielokrotnie kopiowany na całym świecie.
Fryzura Rachel z pierwszego sezonu również stała się kultowa, a powstała przypadkiem. Jennifer Aniston wyznała, że po prostu kolega ciachnął jej włosy brzytwą.
http://tenswiatfilmow.blox.pl/html


pozostałe zdjęcia są podlinkowane do stron