Jak kupować mniej książek? Czy to w ogóle możliwe?

http://giznet.pl/regal-w-ksztalcie-otwartej-ksiazki/
Właściwie to będzie post o tym, jak kupować mniej, ale też wydawać mniej na książki. Tak w trakcie pisania mi wyszło, więc a co tam, niech będzie! Tak to jest możliwe, ograniczyć zakupy książkowe to dla mola książkowego może się wydawać nierealne, chociaż nie, nie dla mola książkowego, raczej dla zbieracza książkowego, ale wbrew pozorom nawet takie uzależnienie można opanować.

1.    Rób listę tytułów
Staraj się raz w tygodniu przeglądać zapowiedzi wydawnicze na kolejny miesiąc i spisywać na kartce tytuły (albo dodawaj do ulubionych lub list życzeń, chociaż moim zdaniem kartka skuteczniejsza), które chcesz kupić.  Na początku miesiąca, kiedy będziesz dokonywać zakupów, przejrzyj na spokojnie całą listę i zastanów się, czy naprawdę każda z tych książek jest Twoim absolutnym ‘muszę mieć’.

Ja tak robiłam z bardzo prozaicznego powodu, żeby się nie pogubić, nie przeoczyć żadnej książki, którą chcę kupić. I nagle okazało się, że jak widzę te wszystkie tytuły naraz, jako listę i widzę ile tego jest, to zaczynam się zastanawiać, czy ja naprawdę muszę to wszystko mieć. I skreślam. Jeden, drugi, trzeci tytuł i okazuje się, że z dziesięciu książek, zostają trzy, cztery do kupienia. Z czasem wasza selekcja staje się coraz ostrzejsza i na liście pojawia się coraz mniej tytułów to raz, a dwa coraz więcej ich skreślacie. Mnie zdarzają się miesiące kiedy nic nie kupię. Tak było w grudniu, tak jest/będzie teraz w styczniu.

2.    Nie porywaj się na promocje
Wszyscy wiemy jak to jest z promocjami, wyprzedażami, przecenami. Zwłaszcza na przełomie roku, kiedy wydawnictwa i księgarnie czyszczą magazyny i można kupić naprawdę rewelacyjne tytuły za nieprawdopodobnie niskie ceny. I wszyscy mimo, że wiemy, że jest to zabieg marketingowy to dajemy się nabrać i ładujemy do naszych wirtualnych koszyków kolejny tytuły. Tylko po co? Czy naprawdę potrzebny nam jest kolejny kryminał, romansidło, obyczajówka? I nie mówię tutaj o ulubionych autorach, bo to inna historia. Ale raczej o książkach, o których kiedyś gdzieś przeczytaliśmy, że są dobre, wartościowe, fajne i pomyśleliśmy, że chętnie przeczytamy po czym zapomnieliśmy o tym. Teraz na promocji rzucił nam się w oczy znajomy autor czy tytuł i bez namysłu pchamy do koszyka, a przecież można skorzystać z biblioteki, albo pożyczyć od znajomych, jeśli akurat posiadają tę książkę. Tym bardziej, że nie mamy gwarancji, że książka nam się spodoba. Co innego sprawdzeni autorzy, co innego tacy po których sięgamy po raz pierwszy i niekoniecznie muszą to być debiuty. I tu przechodzimy do punktu trzeciego.

3.    Korzystaj z bibliotek i innych darmowych źródeł
Biblioteki nawet te w małych miejscowościach są coraz lepiej zaopatrzone. Sporo w nich nowości, książek które ukazały się w okresie ostatnich dwóch lat czy nawet roku. Większość tych bibliotek posiada katalogi elektroniczne dostępne w Internecie, także nawet nie musimy z domu wychodzić, by sprawdzić czy książka, której szukamy jest dostępna. Warto wyrobić sobie nawyk by przynajmniej raz w miesiącu zaglądać do takiego katalogu czy też fizycznie do samej biblioteki. A nuż znajdziemy coś dla siebie, niekoniecznie akurat to czego szukaliśmy, ale przecież to i tak nas nic nie kosztuje.

Obecnie w sieci jest mnóstwo portali, na których można znaleźć darmowe lub prawie darmowe pliki, w tym także książki. Najlepszym przykładem jest tutaj publio.pl czy też legimi.com.

Publio.pl – znajdziemy tutaj ebooki za połowę ceny książki papierowej oraz wiele darmowych plików, wprawdzie są to głownie lektury szkolne i klasyka, ale raz na jakiś czas pojawiają się również inne darmowe książki w ramach promocji
•  Legimi.com – to jest rewelacyjna inicjatywa i z pewnością spowoduje u mnie kolejne ograniczenia zakupowe. W ramach najwyższego abonamentu 32,99 zł za miesiąc możesz czytać dowoli. Są również tańsze opcje, gdzie za określoną kwotę miesięczną można przeczytać określoną ilość stron. Na początek przez pierwszy tydzień można korzystać za darmo z katalogu ebooków i jeśli wam się spodoba to wykupicie sobie abonament, taki jaki wam będzie odpowiadał.

Oczywiście na razie oferta książkowa jest ograniczona i dostępne są tytuły tylko niektórych wydawnictw, ale z czasem na pewno ulegnie to zmianie. Póki co możecie przeczytać książki następujących wydawców:


12 Posterunek
Albatros
Fabryka Słów
G+J
Insignis
MAG
Marginesy
MG
Muza
SOL
SQN
Świat książki
Wielka Litera
Zielona Sowa

Ale tak czy owak, wystarczy porównać: jedna książka papierowa to wydatek rzędu 30-40 zł, miesięcznie takich książek kupujemy czasem jedną czasem dziesięć, ale też wiadomo, że nie czytamy na bieżąco, a przeważnie sięgamy po książki z poprzednich zakupów. Miesięcznie takie mole książkowe jak my czytają po pięć, dziesięć, piętnaście tytułów. Gdybyśmy chcieli je wszystkie kupić to wyszłoby nam co najmniej 150 zł, a to i tak jest wersja bardzo optymistyczna. A w legimi.com cena najwyższego abonamentu miesięcznego to cena jednej książki papierowej. Chyba się opłaca prawda? Ja w każdym razie tak się przyglądam, przyglądam i myślę, że na wiosnę/lato jak już zorganizuję sobie wszystko dookoła (o tym kiedy indziej) to wykupię sobie taki abonament. W moim przypadku to będzie pewnie abonament na Kindle lub iPada, ale aplikacja legimi jest dostępna dla trzech typów oprogramowań Apple, Android i Windows 8, także każdy znajdzie coś dla siebie.

Dzisiaj to tyle. Cdn…