Anioł w kapeluszu – Monika Szwaja

Po książki Moniki Szwai sięgam od samego początku pojawienia się ich na rynku wydawniczym.  Zabawne, radosne, ale przede wszystkim mądre i pełne rodzinnego ciepła. Nigdy się na żadnym tytule nie zawiodłam, choć jedne podobały mi się mniej, inne bardziej.  Po wydanej dwa lata temu rewelacyjnej „Matce wszystkich lalek” z niecierpliwością czekałam na nową powieść autorki i tak wreszcie mogłam przeczytać „Anioła w kapeluszu”. 

Fabuła skupia się wokół trzech postaci Jaśminy – emerytowanej pani profesor, Jonasza – młodego chłopca, który chciałby żyć jak inne nastolatki, ale na swoje nieszczęście ma bogatych, zbyt ambitnych rodziców oraz Mirandy Wiesiołek – znanej już czytelnikom z książki „Zupa z ryby fugu”. Wprawdzie nota wydawcy sugeruje, że trzecim głównym bohaterem jest kloszard Miron, ale ja bym go uznała raczej za postać poboczną, wspomagającą dla historii Jaśminy i przy okazji prezentującą własną opowieść, choć czyni to dopiero pod koniec książki. W każdym razie nie zdradzając zbyt wiele powiem tylko, że Jaśmina i Miron będą próbowali pomóc Jonaszowi, a w pewnym momencie do sprawy włączy się również Miranda oraz jej przyjaciele, znani zarówno z „Zupy z ryby fugu” jak i trylogii „Klub mało używanych dziewic”.

„Anioł w kapeluszu” to kolejna bardzo piękna i mądra powieść Moniki Szwai. Autorka ma niesamowity zmysł obserwacji, co ta książka doskonale udowadnia. Przedstawiane przez nią problemy i sytuacje to niestety realia dzisiejszego świata. Wyścig szczurów, brak czasu rodziców dla dzieci, zbytnie obciążanie dzieci obowiązkami, przesadna ambicja rodziców i próba zapewnienia dzieciom tego, czego sami nie mieli, zatracając się w tym wszystkim, tracąc rozsądek i zdolność do oceny. W książce znajdziemy również doskonale przedstawioną stronę psychologiczną opisywanych sytuacji, depresję i trud radzenia sobie z własnymi myślami i problemami.

„Anioł w kapeluszu” to historia o pragnieniach. Pragnieniu miłości drugiego człowieka, miłości rodziców, przyjaźni, zrozumienia, realizacji własnych marzeń, ale także o samotności wśród tłumu i sposobem na pogodzenie się z mijającym czasem. To historia ostrzeżenie dla młodych rodziców, by dali swoim dzieciom żyć, być po prostu dziećmi, a nie trybikami w maszynie.

Choć na początku wolno wciągałam się w historie bohaterów, to nastąpił jednak taki moment, kiedy już nie mogłam się oderwać i bardzo szybko przeczytałam „Anioła w kapeluszu”. Smutno – śmieszna opowieść o życiu, jakie obserwujemy na co dzień, wiele nas nauczy, czasami rozbawi, chwilami wzruszy, ale zapewni doskonałą rozrywkę i mile spędzony czas.