Miłość, ból i utrata, wierność i zdrada w poruszającej sadze o dziejach turecko-kurdyjskiej rodziny emigrantów. W Londynie rodzina Toprak miała zacząć nowe życie. Pembe i Adem oraz ich dzieci mieli tu być szczęśliwi. Jednakże nawet tutaj, tysiące kilometrów od Turcji, tradycja i dawne rytuały mają nad nimi ogromną władzę. Tak wielką, że doprowadzą do wielkiej tragedii, która na zawsze odmieni losy Topraków… „Moja matka umarła dwukrotnie. Obiecałam sobie, że nie pozwolę, aby historia jej życia została zapomniana…”.*
„Honor” to kolejna powieść, w której autorka przedstawia nowe oblicze. Akcja toczy się przede wszystkim w Londynie, nie ma więc tej całej otoczki Orientu, barw, kolorów, zapachów, smaków. I w ogóle tej atmosfery nie brakuje w książce. Zagłębiamy się w historię rodziny Topraków z takim samym zaciekawieniem jak robiliśmy to w „Czarnym mleku”, „Bękarcie ze Stambułu” czy „Pchlim Pałacu”. Tak samo fascynują nas główni bohaterowie, jak postacie drugoplanowe. Autorka zbudowała ich charaktery krok po kroku, dbając o najdrobniejsze szczegóły. Podobnie postąpiła z fabułą. Delikatnie snuta opowieść, z której powoli wyłania się obraz całości. Choć w zasadzie od początku wiemy, jaka tragedia dotknie rodzinę Topraków, to z zapartym tchem śledzimy kolejne wydarzenia, poznajemy losy rodziny na przestrzeni prawie pięćdziesięciu lat, jeszcze na długo przed ich przyjazdem do Londynu.
O twórczości Elif Shafak nie potrafię chyba napisać już nic nowego. Za każdym razem jestem tak samo zachwycona jej pomysłami na fabułę, warsztatem literackim, językiem, stylem i tą magią, która wytwarza się wokół czytelnika w trakcie lektury, tak jakby sama autorka czuwała nad każdym czytającym i szeptała mu do ucha swoją opowieść. Cóż mogę powiedzieć? Sięgnijcie po „Honor”, nie zawiedziecie się!