Zamordowana zostaje młoda dziewczyna Nanna Birk Larsen. Słodka, urocza, mądra, któż by chciał ją zabić? Niby nikt, a jednak ktoś to zrobił. Śledztwo prowadzi podkomisarz Sarah Lund, trzydziestoośmiolatka, która kończy już pracę w kopenhaskiej policji, bo przeprowadza się do Szwecji. Śledztwo w sprawie morderstwa nastolatki ma być jej ostatnią sprawą, później dochodzeniem zajmie się Jan Meyer, następca Lund. Póki co para policjantów ma współpracować, co nie bardzo im wychodzi. Meyer to brutal, który siłą, krzykiem i groźbami wymusza zeznania, zaś Lund hmm to bardzo skomplikowana kobieta z charakterem. Tropi przestępców do upadłego, nie zważając na wszystko inne, także na to, że może zranić pogrążoną w żałobie rodzinę, narazić na nieprzyjemności szefa i kolegów, a także zaprzepaścić swoją karierę zawodową, a nawet życie prywatne.
„Dochodzenie” to książka z gatunku cegiełek. Osiemset stron świetnego kryminału. Pełnego napięcia, niespodziewanych zwrotów akcji, przyspieszonego tempa, które zwalnia, gdy najmniej się tego spodziewamy. Bohaterowie kłamią, wszyscy co do jednego, a każdy z innego powodu. Rodzina Birk Larsen ma wiele do ukrycia, a jednocześnie jest mocno rozgoryczona postępowaniem policji, politycy kłamią by wygrać wybory. Lund i Meyer z jednej strony muszą zmagać się z odgórnymi wymaganiami szefów, naciskami z ratusza, kłamstwami wszystkich osób zamieszanych w sprawę, z drugiej strony sami muszą czasem kłamać, by w końcu dojść do prawdy. Sarah Lund to wyjątkowo wkurzająca postać, uparta jak osioł, nie zważająca na otoczenie, dla niej liczy się tylko śledztwo, Meyer jest nie lepszy, ale przynajmniej umie oddzielić życie zawodowe od prywatnego. Jednak to pani komisarz jest tą ciekawą postacią, której nie znosimy, a jednocześnie jej kibicujemy, która nosi swetry z Wysp Owczych i wkurza się na Meyera, sama zachowując się podobnie jak on. Irytuje szefów, współpracowników i Hartmanna i przede wszystkim grzebie w śledztwie dotąd dopóki nie uzna, że złapała właściwego człowieka.
David Hewson napisał „Dochodzenie” zmieniając zakończenie książki, tak więc nawet znając serial możecie spokojnie po nią sięgnąć i próbować rozwiązać zagadkę śmierci Nanny. Jestem pełna podziwu dla autora, który sprawnie lawiruje między postaciami, których jest mnóstwo, nie myląc ich, mieszając wszystkich w różne pomniejsze historie, ukazując ich przeszłość i teraźniejszość, łącząc i rozdzielając wątki, wyjaśniając po drodze niezbite dowody i przede wszystkim co chwilę gubiąc trop mordercy. Czytelnikowi już się wydaje, że wie, że to na pewno ta osoba jest mordercą, a tu się okazuje, że znowu się pomylił i tak jest cały czas. W życiu bym takiego zakończenia nie wymyśliła, pomysłów miałam mnóstwo, a i tak się pomyliłam. Ciekawa jestem czy wam się uda rozwiązać zagadkę?
„Dochodzenie” to bardzo dobrze napisany kryminał. Taki prawdziwy kryminał, z wartką akcją, z policjantami z krwi i kości, zagadką nie do rozwiązania, irytującymi bohaterami, niezrozumiałymi decyzjami. Książka zapada w pamięć nie tylko dzięki swetrom Lund, ale także dlatego, że pierwszy raz od bardzo dawna jest to lektura sensacyjna wywołująca emocje. I to skrajne, kibicujesz Lund, jednocześnie się na nią wkurzając, lubisz Hartmanna, a za chwilę go nienawidzisz, aa zapomniałabym jeszcze o nauczycielu Ramie, o którym przez całą książkę nie wiedziałam co sądzić, zwłaszcza, że autor zaskakiwał mnie na każdej kolejnej stronie nową informacją.
Ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu książka napisana na podstawie scenariusza serialu okazała się genialna. Żadnych półśrodków, płaskich postaci, przerysowanych bohaterów, stereotypowych glin. Rzadko się zdarza, żeby ekranizacja była lepsza od książki, choć mogę wymienić kilka tytułów, ale jeszcze rzadziej jest tak, że najpierw powstaje film czy serial, a potem książka i że jedno jest warte drugiego. O tym się dopiero przekonam, bo lektura skłoniła mnie do obejrzenia seriali w obu wersjach, zwłaszcza duńskiej jestem ciekawa, ale sądzę, że jest to jedna z tych sytuacji, gdzie serial był tak dobry, że postanowiono stworzyć z niego książkę i sądzę, że to się autorowi doskonale udało.