Drugi przekręt Natalii, czyli comeback sióstr Sucharskich

„Jak się człowiek brata z siostrami Sucharskimi, to musi się liczyć, że system jego wartości zostanie wywrócony do góry nogami”. No i jak tu się nie zgodzić z tym zdaniem. Z radością powróciłam do domu w Mechlinie i z każdą stroną coraz bardziej udzielał mi się nastrój, humor i charakter każdej z sióstr. Bo co by tu nie mówić, stanowią nietypowy konglomerat i fakt, że ze sobą wytrzymują stanowi ogromne zaskoczenie.

Akcja „Drugiego przekrętu Natalii” toczy się dwa lata po wydarzeniach z pierwszej części. Siostry żyją pod jednym dachem, kłócą się, ale jedna stoi murem za drugą w obliczu czynników z zewnątrz. Dlatego właśnie ich prywatni mężczyźni muszą przyjąć do wiadomości wszystkie kłamstwa, którymi siostry ich obdarzają i nie obrażać się za nie, co więcej nie dyskutować w ogóle. Tym razem Natalie Sucharskie wplątują się w zagadkę prawie  mafijną. Janusz Zawada, były wspólnik ojca sióstr znika, a w jego mieszkaniu policja znajduje zwłoki bez głowy. Co więcej samochód starszego pana zostaje znaleziony nad Wartą, a w nim spalone zwłoki. Czy był to pan Janusz, nie wiadomo. Siostry dziedziczą jednak majątek Zawady i tu pojawiają się kolejne problemy, kolejne zwłoki, ale kto inny miałby sobie z tym galimatiasem poradzić, jak nie Natalie Sucharskie?

Natalie pokochałam od pierwszego wejrzenia. Za humor, charaktery, babską solidarność i głupie pomysły, które się udawały. Banda wariatek, których nic i nikt nie jest w stanie ruszyć, a kto chce  z nimi żyć w zgodzie musi się dostosować i już. Nawet mafia i bandyci nie dadzą im rady, że o policji nie wspomnę. Każda z sióstr jest na swój sposób oryginalna, ale i wkurzająca. Olga Rudnicka stworzyła świetne bohaterki, które nie tylko w zestawie, ale również indywidualnie stanowią powód do śmiechu. W trakcie lektury wielokrotnie wybuchałam śmiechem, łzy mi ciekły, a już jedna z początkowych scen o misiach – gumisiach przyprawiła mnie o ból brzucha. Autorka po raz kolejny zaserwowała nam genialnie skonstruowaną intrygę, krok po kroku odkrywając jej szczegóły, do końca trzymając w niepewności i przyznam, że nie wpadłam na to kto jest zabójcą. Zachęcam do sięgnięcia po obie części Natalii, gwarantuję dobrą zabawę, co więcej książka jest świetnym sposobem na zimową chandrę. 

cytat pochodzi z: Olga Rudnicka „Drugi przekręt Natalii”, Wydawnictwo Prószyński i s-ka, Warszawa 2013, s. 333.