Całując grzech – Keri Arthur

Po przeczytaniu czwartego tomu serii „Zew nocy”, postanowiłam sięgnąć po wcześniejsze tomy. Niestety wredny los sprawił, że znowu nie czytam po kolei, bo w ręce wskoczył mi tom drugi „Całując grzech”. I poczułam się jakbym była w zupełnie innym świecie niż ten wykreowany w „Niebezpiecznej rozgrywce”.

Świat Riley Jenson tętni pożądaniem i niebezpieczeństwem. I kiedy budzi się naga i cała we krwi w nieznanym miejscu, jedyne co wie, to że musi uciekać. Nie pamięta ostatniego tygodnia, nie wie gdzie jest i co się z nią działo, ani co najważniejsze, kto jej to zrobił. Uciekając uwalnia przetrzymywanego w laboratorium Kade’a – jednego z najseksowniejszych zmiennokształtnych jakiego widziała.
Sekret krwi płynącej w jej żyłach powoduje, że zostaje ponownie wplątana w śledztwo Departamentu Innych Ras. Otoczona jest przez kochanków, z których każdy ma wobec niej jakieś zamiary, nie zawsze miłosne. Wrogów ciężko odróżnić od przyjaciół i Riley czuje, że nie uniknie kłopotów.
*

Zaczynając od czwartej części poznałam Riley jako strażniczkę Departamentu Innych Ras, tymczasem w pierwszych częściach cyklu jest ona zwykłą sekretarką. Choć określenie zwykłą to raczej nie pasuje, zważywszy jej tendencję do ciągłego pakowania się w kłopoty i nadzwyczaj dobrego radzenia sobie z nimi. Riley, pół wilkołak, pół wampir umie się bić jak niejeden strażnik departamentu, do tego rozsiewa czar i urok, który działa na każdego męskiego osobnika, nic więc dziwnego, że potrafi rozbroić najbardziej niebezpiecznego przestępcę.

Co oferuje czytelnikowi autorka Keri Arthur? Przede wszystkim nieskomplikowaną, ale też niebanalną fabułę, pełną zwrotów akcji, ciekawych momentów, w których zaczynałam się zastanawiać nad psychiką głównej bohaterki, co nią kieruje, czy jej wilkołacza natura jest aż tak silna. Ponadto znowu spotkamy kilka scen seksu, chwilami dość mocnych, ale podoba mi się to, że Riley jest nieskrępowana, że nie jest idealną bohaterką, że ma swoje zalety, wady i nałogi, z którymi czasem próbuje walczyć, ale nie zawsze jej się to udaje, albo nie zawsze chce się im oprzeć.

Bardzo podoba mi się mnogość postaci i charakterów, jakie prezentuje autorka. Oprócz Rileya, mamy więc Quinna – tysiącletniego wampira (i mojego faworyta, uwielbiam wampiry w starym stylu), który chciałby być z Riley, ale przeszkadza mu w tym jego poczucie moralności i działa trochę na zasadzie ‘i chciałbym i boję się’. Jest Kellen, przystojny wilkołak, samiec alfa, któremu Riley nie potrafi się oprzeć, a także brat bliźniak bohaterki Rhoan i jego partner Liander – boska para, prezentująca z jednej strony siłę i cynizm w osobie Rhoana, a z drugiej cukierkowatość i stereotyp geja w osobie Liandra.

Cóż mogę powiedzieć na koniec, zabieram się za czytanie trzeciej części przygód Riley, bo seria niesamowicie wciąga. Jednym z jej atutów jest dla mnie brak typowego wątku romantycznego miedzy głównymi bohaterami. Nie ma tego całego wzdychania, płaczu i wpatrywania się w gwiazdy, zamiast tego obowiązuje zasada „chcę to biorę”, może nie jest najsubtelniejsza, ale też nie jest mdła. Dlatego też myślę, że seria „Zew nocy” jest przeznaczona przede wszystkim dla osób 25+, które nie chcą cukierkowego romansu i bladego z miłości i nie tylko wampira, ale konkretnych działań, zarówno w sferze sensacji jak i uczuć. 

*nota wydawcy
Tekst powstał we współpracy z Instytutem Wydawniczym ERICA