Tajemny krąg – L. J. Smith

Krytykowałam już L.J. Smith za „Pamiętniki wampirów”, które okazały się lepszym serialem niż książką. Teraz przyszła kolej na „Tajemny krąg”. Jako, że lubię historie o wampirach, czarownicach i innych mocach nadprzyrodzonych, zakupiłam książkę, z myślą, że może będzie lepsza niż wspominane pamiętniki. Chociaż muszę zaznaczyć, że pierwsza księga „Pamiętników wampirów” podobała mi się, dopiero później autorka zaczęła za bardzo kombinować. „Tajemny krąg” natomiast… Nie sądziłam, że można napisać coś słabszego niż kolejne części „Pamiętników…”. A jednak!

„Tajemny krąg” również wydany jest w formie ksiąg. Pierwsza mieści w sobie dwa tomy: „Inicjacja” i „Zakładniczka”. Poznajemy historię Cassie, nastolatki, która przeprowadza się do rodzinnej miejscowości swojej mamy. Nowe miejsce, nowa szkoła i znajomi, ale coś jeszcze. Okazuje się, że ulica, przy której stoi dom dziewczyny, jest zamieszkana przez najstarsze rodziny New Salem, tworzące tajemniczy krąg… krąg czarownic. Co więcej Cassie, też jest jedną z nich. Wszystko komplikuje się jeszcze bardziej, gdy nasza bohaterka poznaje Adama, należącego do kręgu szkolnego przystojniaka. I musi wybierać między miłością, a magią.

Sam opis już by mnie zachęcił do przeczytania. Wystarczą słowa New Salem i czarownice. A jednak streszczenie nie gwarantuje tego, co mogłoby się wydawać. Z pozoru ciekawa historia jest nudna i wlecze się bez końca. Zwrotów akcji doczekałam się na ostatnich piętnastu stronach. Przez pozostałą część książki, zastanawiałam się, kiedy zacznie się coś dziać. Bo odniosłam wrażenie, że autorka skopiowała „Pamiętniki wampirów”, zmieniając tylko bohaterów, miejsce akcji i kilka mniej ważnych wątków. I zmiany te wcale nie wyszły na lepsze. Akcja toczy się leniwie, fabuła ciągnie jak makaron, rozterki Cassie są pozbawione jakichkolwiek emocji. Zresztą wszyscy bohaterowie, no może poza Faye, są nijacy. Jedna Faye robi wrażenie prawdziwej czarownicy i to nie tylko czarując, ale też pokazując całkiem wredny charakterek. Polubiłam ją w przeciwieństwie do głównej bohaterki.

Kolejna książka, która miała być lekturą lekką, łatwą i przyjemną okazała się klapą jakich mało. I kolejny raz okazuje się, że nie wystarczy mieć pomysł, trzeba jeszcze umieć go zrealizować. Tu się przyznam od razu, że widziałam kilka odcinków serialu stworzonego na podstawie książki (ale już po jej przeczytaniu) i powiem jedno: Tak jak to jest z „Pamiętnikami wampirów”, tak i „Tajemny krąg” lepszy jest w formie telewizyjnej niż papierowej. Wprawdzie serial nie rozkłada na łopatki, ale zbudowane postacie i mnogość wydarzeń przebijają książkę pod każdym względem.

Na przyszłość zapowiadam także recenzję drugiej księgi „Tajemnego kręgu”, bo skoro już kupiłam to przeczytam. Nie nastawiam się na rewelację, ale może te wydarzenia z ostatnich stron pierwszej księgi, przekują się w interesujące czytadło w drugim tomie.