Miłosne igraszki rosyjskich caryc – Elwira Watała

„Miłosne igraszki rosyjskich caryc” Elwiry Watały to kolejna ze skandalizujących książek tej autorki. Oparta na faktach historia podbojów miłosnych pięciu kobiet, które rządziły Rosją lub miały ogromny wpływ na politykę, na przestrzeni ponad stu lat. Ale jakich lat!

XVIII wiek to okres rosyjskiej potęgi politycznej i militarnej. Ogromny wpływ miały na to zwłaszcza dwie caryce – Jelizawieta Piotrowna (Elżbieta I) i Katarzyna II zwana Wielką. Obie piękne, bezlitosne i spragnione mężczyzn. Decyzje polityczne podejmowały między jednym kochankiem a drugim. A gdy na horyzoncie pojawiał się nowy obiekt westchnień carycy, zużyty kochanek odchodził obsypany tytułami i kosztownościami. Bo caryce były hojne, zwłaszcza Katarzyna II. Każdy z jej kochanków sięgał po najwyższe stopnie wojskowe. 

Elwira Watała opisuje życie dworskie, nieustające przyjęcia, bale na rosyjskim dworze, a wszystko to okraszone intrygami, zdradą, a czasem nawet zbrodnią. O ile caryce odprawiały swych kochanków w glorii i chwale, o tyle ich rodziny nie były takie wyrozumiałe. Siostra Elżbiety I wyprawiła jej kochanka Szubina na Sybir, ponieważ obawiała się, że złe prowadzenie carycy doprowadzi do jej obalenia, a tym samym, żegnaj bogactwo i wygodne życie.

Autorka w opowieść o rosyjskim dworze wplata elementy dygresji, przenosząc czytelnika na inne europejskie dwory królewskie, w niczym nieustępujące namiętnością życiu caryc.

Książka oparta na faktach i plotkach. Fajnie opracowana, sprawia że chce się poznać bliżej rosyjskie władczynie. Jest jedno ale… A w zasadzie to dwa.  I dotyczy to wszystkich pozycji Watały z serii „Skandale historii”. Po pierwsze mnóstwo dygresji, które powtarzają się w książkach, np. dotyczących Marii Medici czy Agrypiny, ale nie tylko. Autorka te same historie przypomina w każdej książce. Rozumiem, że nie każdy musiał czytać wszystkie, ale jeżeli zna się wcześniejsze publikacje Watały, to czytanie po raz kolejny opowieści, jak to Maria Medici miała romans z Leonorą Galigai, zaczyna być denerwujące. 

Po drugie niesamowita ilość błędów ortograficznych i stylistycznych. Autorka jest Rosjanką, nie musi posługiwać się poprawną polszczyzną, ale przecież istnieje coś takiego jak korekta tekstu. I ta uwaga również odnosi się do wszystkich książek z serii „Skandale historii”. Komu bym ją poleciła? Lubiącym historię i nie zwracającym uwagi na błędy.