Julie&Julia – Julie Powell

Powstała już niejedna recenzja powieści Julie Powell „Julie&Julia. Rok niebezpiecznego gotowania”. Świadczy to o jej popularności, a czy także o wartości literackiej?


Z tym bywa bowiem różnie, ale w przypadku Julie Powell, popularność idzie w parze z jakością.Julie to młoda kobieta, która ma dość nudnej pracy i nudnego życia. Kiedyś energiczna, pełna pomysłów, marząca o aktorstwie. Dziś tkwiąca za biurkiem i z mężem u boku, wpada na pomysł przywrócenia kolorów swojemu życiu. Tworzy Projekt Julie/Julia. Zainspirowana znalezioną w gabinecie ojca książką „Doskonalenie francuskiej sztuki kulinarnej” podejmuje się próby zrealizowania rzeczy wydawałoby się niemożliwej. W 365 dni wypróbuje wszystkie 524 przepisy znajdujące się w książce. Co więcej, swoje zmagania opisuje na blogu. Zarówno zwycięstwa jak i porażki. 
Przezabawna, pełna ciepła opowieść o poszukiwaniu celu w życiu. Autorka poraża czytelnika humorem, radością i wbrew pozorom optymizmem. Julie mimo potknięć, wstaje i idzie dalej. Mimo doskwierającego braku czasu, przeciwności losu i złośliwości rzeczy martwych kontynuuje projekt, z zapałem poszukując np. kości wołowych. Odkrywa, że gotowanie może sprawiać frajdę i być sposobem na życie.
Julie Powell najpierw prowadziła bloga o gotowaniu, a dopiero później przerobiła go na książkę. Śmieszną, zabawną, wzruszającą. Może autorka używa zbyt wielu przekleństw, ale wynagradza to czytelnikom fantastycznymi opisami przygotowywanych potraw.
Przygody bohaterki poszukującej kolejnych składników opisywanych przez Julię Child potraw, potrafią przyprawić o atak śmiechu nawet najtwardszego czytelnika. I jeszcze jedno. Używając terminologii filmowej, „Julie&Julia” to prawdziwa komedia. Żadna tam przesłodzona historia miłosna, życie bez problemów, gdzie pieniądze spadają z nieba, a bohaterka ma mnóstwo czasu na przyjemne życie. Julie chodzi do pracy, sprząta, gotuje, ma męża, przyjaciół i mnóstwo problemów na głowie. Nie jest ideałem, nie zawsze wszystko jej wychodzi, a to sprawia, że jest bardziej „ludzka”.
Fajnie przeczytać czasem coś, co nie przyprawi czytelnika o mdłości. Co będzie śmieszne, radosne i wleje w nas życiową energię. Polecam fankom i fanom gotowania. Wy najlepiej zrozumiecie Julię i jej kulinarne dylematy.