Władczyni rzek – Philippa Gregory

Któż nie słyszał o Jakobinie Luksemburskiej?! No właśnie, słyszeliście? Bo ja mimo całego mojego zamiłowania do historii, ze szczególnym uwzględnieniem Francji i Anglii nie słyszałam.  Jest to postać tak zapomniana, że ciężko dotrzeć do bardziej szczegółowych źródeł na jej temat. Udało się to jednej osobie, autorce którą cenię za merytoryczność, niesamowity styl i umiejętność tworzenia powieści historycznych, które nie nudzą i potrafią wciągnąć największego wroga tego typu literatury. Oczywiście mówię o mojej ukochanej Philippie Gregory.

Pisząc „Białą królową”, czyli pierwszą część cyklu Wojny Kuzynów, opisującą losy Elżbiety Woodville Gregory natrafiła na postać jej matki – Jakobiny Luksemburskiej. Zachwyciła i zaciekawiła ją do tego stopnia, że postanowiła włączyć opowieść o tej niezwykłej kobiecie do serii książek o wojnie Dwóch Róż, a także wspólnie z dwoma profesorami i ekspertami okresu rywalizacji Plantagenetów i Yorków napisała esej „Kobiety Wojny Dwu Róż”, w którym przedstawione są losy trzech kobiet, Jakobiny Luksemburskiej, Elżbiety Woodville i Małgorzaty Beaufort.

„Władczyni rzek” to powieść chronologicznie rozpoczynająca cykl Wojny Kuzynów. Przedstawia historię Jakobiny, wywodzącej się z wysokiego rodu Luksemburgów, wychowanej we francuskich zamkach, w czasach, gdy nie nikt nie znał pokoju. Nikt nie przewidział, że Jakobina stanie się potężną kobietą, o szerokich wpływach i da początek nowej dynastii królewskiej.  A miała ku temu wszelkie predyspozycje.  Legenda rodzinna głosiła, że ród Jakobiny wywodzi się od wodnej boginki Meluzyny, a jej potomkinie posiadają dar widzenia przyszłości. Jakobina wydana za mąż za Jana Lancastera, księcia Bedfordu, regenta  Francji, staje się kobietą świadomą swych umiejętności. Książę w noc poślubną wyjawia jej, że nie będzie z nią żył jak z żoną, ale chce wprowadzić ją w tajniki alchemii i nauki, by pomogła mu wygrywać kolejne bitwy. Jakobina poddaje się woli męża, a idąc za głosem serca zakochuje się w jego giermku, Ryszardzie Woodville’u. Po śmierci Jana bierze sprawy w swoje ręce i wychodzi za mąż za ukochanego. Płaci za to wysoką cenę (i to dosłownie, płaci bardzo wysoką grzywnę), ponieważ dla niej, Księżnej Bedfordu, pierwszej damy Anglii jest to ogromny mezalians. Małżeństwo jest bardzo szczęśliwe, Jakobina rodzi  w sumie czternaścioro dzieci, a wygnanie jej i męża z dworu królewskiego trwa bardzo krótko. Szybko stają się zausznikami króla Henryka VI Lancastera i jego żony Małgorzaty Andegaweńskiej. Obsypywani kolejnymi zaszczytami, starają się zapewnić byt swojej rodzinie w jakże trudnych czasach wojny między Lancasterami i Yorkami, która właśnie rozpoczęła się na dobre. Cel Jakobiny jest jeden – przetrwać i zapewnić przyszłość dzieciom, zwłaszcza najstarszej córce Elżbiecie, którą w swojej wizji zobaczyła księżna Bedfordu.

Philippa Gregory kreśli portret niezwykłej kobiety, z niezwykłą historią. Jakobina jest postacią mało znaną w historii Anglii, mało kto spoza Wysp Brytyjskich o niej słyszał, a moim zdaniem jest jedną z tych bohaterek, o których właśnie warto mówić.  Reprezentowała sobą wszystko to co sprawiało, że niejedna kobieta żyjąca w średniowieczu trafiała na stos. Była mądra, miała własne zdanie i własne plany, a także intuicję, której ufała – odróżniało ją jednak to, że wiedziała, iż nie może ujawnić swych talentów, a rozsądnie pokierować wydarzeniami.

Jak zwykle Gregory stworzyła rewelacyjną powieść, w której fikcja literacka delikatnie oplata fakty historyczne. Autorka posiada niezwykły dar łączenia tego co prawdziwe z tym co wymyślone, dzięki czemu czytelnik zagłębia się w lekturę i pozostaje w niej aż do ostatniej strony. Szerokie tło polityczne i  społeczno-obyczajowe to doskonałe dopełnienie portretu piętnastowiecznej Anglii i samej Jakobiny – kobiety silnej i ambitnej. Gregory opisuje najbardziej burzliwy okres Wojen Kuzynów, a zarazem najbardziej interesujący.  Prostym językiem, w sposób tak przystępny, że niejeden wykładowca mógłby się od niej uczyć, opowiada skomplikowaną historię jednego z najbardziej zagmatwanych okresów w Anglii. Gwarantuję, że nie mając pojęcia co oni tam wyprawiali w tym średniowieczu, Gregory wyłoży wam to tak, że staniecie się ekspertami. Ponadto autorka posługuje się pięknym, barwnym językiem, opisując Jakobinę tak, że nie wiemy czy naprawdę jest czarownicą, czy tylko udaje.

„Władczyni rzek” to powieść pełna tajemnic, sekretnych spotkań i magicznej atmosfery. To cudowna powieść rozrywkowa i genialna książka historyczna.  Jedno jest pewne Gregory przedstawiając losy Jakobiny wyświadczyła jej nie lada przysługę, bo tak niezwykła, niesamowitą postać, jaką była Księżna Bedfordu warto poznać.  Dla mnie jak dotąd jest to też najlepsza książka Philippy Gregory, ale przede mną jeszcze siedem tytułów, więc kto wie, może jeszcze znajdę bardziej idealny tytuł w dorobku autorki, choć nie wiem czy to możliwe.