Szefowa swojej szafy – Monika Jurczyk

Kto nie kocha zakupów?! Ja. To znaczy uwielbiam mieć nowe ubrania i cudowne zestawy, w których wyglądam oszałamiająco. Ale nienawidzę łażenia po sklepach, bo rzadko znajduję to co chcę kupić. Jest tego zawsze za dużo, wieszaki mnie atakują, kolejki do przymierzalni wkurzają. Wiem mogę kupić w Internecie. A właśnie nie mogę. Nie uznaję ubraniowych zakupów w sieci, bo zawsze ubranie jest na mnie za duże, za małe, tu odstaje, tam się wpija, a darmowy zwrot mnie nie przekonuje, by jednak się skusić. Jak kupuję to muszę przymierzyć  i już.  I w tej sytuacji naprzeciw wyszła mi „Szefowa swojej szafy” Moniki Jurczyk.

Widzicie po tych wszystkich książkach o slow fashion, minimalizmie, porządkach w szafie, capsule wardrobe i co tam jeszcze się nawinęło to owszem mam posprzątaną szafę. Mam bazę ubraniową, a przynajmniej jej część. Ale nie mogę się uporać ze zrobieniem listy rzeczy, które jeszcze muszę kupić.   I dopiero ta książka mi w tym pomogła. Lista gotowa, Internety przejrzane, wiem co potrzebuję, mniej więcej wiem jakie kolory, jakie fasony bym chciała, wiem też, że nie kupię wszystkiego naraz bo a) nie mam tyle pieniędzy, b)znalezienie ciucha idealnego to jednak nie jest pięć minut.

Sądząc po tytule ktoś by pomyślał, że to książka tylko dla kobiet pracujących zawodowo, będących w codziennym kieracie zadań i organizacji. Tymczasem „Szefowa swojej szafy” zawiera mnóstwo porad, które przydać się mogą nie tylko kobietom pracującym, nie tylko tym na wysokich stanowiskach, ale również tym, które dopiero starają się o pracę, a także studentkom chcącym wyglądać profesjonalnie podczas odbywania praktyk czy staży. Przecież już wtedy zaczynamy budować swój wizerunek zawodowy i myślę, że warto takie ubraniowe nawyki wpoić sobie od pierwszych chwil, gdy zetkniemy się z jakąkolwiek formą pracy zawodowej.

„Szefowa swojej szafy” to pozycja, która z pewnością może dokonać rewolucji w garderobie. O ile Nina Garcia prezentowała w swojej książkach bardziej luźny styl, pokazywała drogę do wyrobienia swojego stylu w ogóle, o tyle Monika Jurczyk pokazuje jak zachować swój styl w pracy, będąc jednocześnie ubraną zgodnie z zawodowym dress codem i nie stracić nic z wizerunku profesjonalistki. Najbardziej podobał mi się podział typów figury i typów pracobowości, którym posługuje się autorka. Wreszcie wiem, jakim typem jestem i jakich krojów powinnam szukać. Dotychczas trafiałam na same skomplikowane podziały typ ciepły/zimny do tego podtypy pór roku, a potem jeszcze dziesięć tysięcy innych i jak jedno mi się zgadzało, to drugie nie pasowało do mnie kompletnie. Teraz bez trudu znalazłam swój odpowiednik i będę się do niego stosować.  I wiecie zakupy ze stylistką to na pewno jest świetna sprawa, ale jeśli nie stać Cię na tak wydatek, to „Szefowa swojej szafy” nie będzie tylko namiastką, ale doskonale spełni się w roli doradczyni zakupowej.