Nie oddam!

Minimalizm stał się modny. Bardzo modny. Ubrania, dom, mieszkanie, posiadane przedmioty, posiłki, kosmetyki, pielęgnacja ciała, jednym słowem życie. Styl minimalistyczny można przełożyć na każdą dziedzinę życia. Zaczęłam wprowadzać tę zasadę, zanim jeszcze dowiedziałam się, że minimalizm to jakiś styl. Dla mnie to słowo oznaczało po prostu wyrzucenie zbędnych gratów. Teraz zaś wszędzie słychać tylko o minimalizmie. Książki się pojawiają, programów telewizyjnych o sprzątaniu, układaniu, porządkowaniu itp. jest od cholery i trochę. Tak samo jak tych o ubieraniu, kompletowaniu garderoby, zwłaszcza tego sławnego zestawu bazowego (nad którym ja ciągle pracuję) i nie obwieszaniu się biżuterią jak choinka ani łączeniu pomarańczowego z neonowym różem. 
Ja swój minimalizm ograniczyłam (to jest dopiero ironia ograniczyć minimalizm) do posiadania jak najmniejszej ilości przedmiotów wokół, niewielkiej liczby kosmetyków i dobrze zestawionych kompletów ubrań. Wielkie porządki zaczęłam od książek i wszystkich kurzołapek – wiecie figurki porcelanowe, świeczki, pojemniczki i tony kosmetyków. Dopiero potem po lekturze „Lekcji Madame Chic” zabrałam się za szafę. Robię takie porządki raz na jakiś czas. Przeglądam co do oddania, sprzedania albo wyrzucenia. Bez mrugnięcia okiem pozbywam się wielu rzeczy, ale są i takie, których nie oddałabym za żadne skarby świata. I właśnie chcę Wam pokazać część moich prywatnych skarbów, dzisiaj będą to – ku Waszemu ogromnemu zaskoczeniu – książki, te które zachowałam i z pewnością nadal zachowam w papierze, bo w ebookach to nie będzie to samo.
Dwudziestolecie międzywojenne, albumy, książki PWN-u z cyklu Metropolie retro, Ziemiaństwo i arystokracja, Polska przedwojenna, książki Sławomira Kopra i Kamila Janickiego. Pięknie wydane, z mnóstwem fotografii, interesującą mnie tematyką. Nie do ruszenia! (Recenzje prawie wszystkich tych książek znajdziecie w zakładce Historia).

Philippa Gregory i trzy jej cykle: Saga rodu Lacey, Wojny Kuzynów, Tudorowie. Z każdego coś już przeczytałam, ale sporo mi jeszcze zostało. Dawkuję sobie przyjemność.

 Agatha Christie, prawie cała, teraz kupuję „Opowiedz, jak tam żyjecie” i „Wigilię Wszystkich Świętych” i brakować mi będzie już tylko 6 tytułów:)

Joanna Chmielewska, kolekcja wszystkich książek, zbierana od ponad dwudziestu lat. Różne wydania, różne wydawnictwa. Mam nawet Pafnucego:)


Elif Shafak – niedawno odkryta przeze mnie turecka pisarka, podbiła moje serce i w ogóle nie wyobrażam sobie biblioteki bez jej książek. Do tego tak pięknie wydanych. (Recenzje wszystkich tytułów autorki znajdziecie na blogu – spis recenzji w dziale Kultura).

A której z Waszych książek nie oddalibyście za żadne skarby świata?
Ps. Założyłam ask.fm, jak ktoś ma pytania to TUTAJ proszę:)

EDIT: Czytając Wasze komentarze uświadomiłam sobie jedną rzecz. Bardzo ważną. Oto udało mi się to do czego dążyłam przez ostatnie dwa i pół roku: mam na półkach tylko i wyłącznie książki, które chcę mieć, które są idealnymi reprezentantami Magdy i coś o mnie mówią. Nie mam ani jednego przypadkowego tytułu i niech tak pozostanie! Amen.