Przychodzi Polak do urzędu…

Od kilku lat chodził mi ten tekst po głowie, jednak dopiero teraz zdecydowałam się go napisać. Motywacyjnego kopa dała mi Agata z Bałagan kontrolowany swoim wpisem na temat relacji klient – sprzedawca. Jeden z punktów jej tekstu przypomniał mi o stereotypowym myśleniu o pracy urzędnika i pomyślałam, że już czas podjąć rękawicę i napisać co o tym sądzę. Bo widzicie byłam urzędnikiem, pardon urzędniczką, bo przecież kobietą jestem. Pracowałam w urzędzie dwa lata i prawie wszystko mi się podobało, dlaczego odeszłam, niech to pozostanie tajemnicą, ale powody nie miały nic wspólnego z tym o czym dzisiaj napiszę. Będzie w punktach to może uda mi się nie rozpisać, bo o charakterze pracy w urzędzie to ja mogę mówić w nieskończoność. 

1.    Urzędnik nie wielbłąd pić musi. Chyba najpopularniejszy stereotyp, urzędnik (nie oszukujmy się głównie kobiety, bo to jednak one dominują w tym zawodzie) musi się napić wody, herbaty, kawy czy co tam preferuje, żeby mu nie zaschło w gardle, zwłaszcza jeśli pracuje na stanowisku obsługi klientów. Uwierzcie mi ja gadatliwa jestem i rzadko tracę głos, ale podczas pracy w urzędzie przynajmniej dwa razy w roku miałam zapalenie krtani. Po prostu zdzierałam struny głosowe mówiąc do ludzi przez sześć godzin dziennie. Tak więc weźcie pod uwagę fakt, że urzędnik też ma prawo do przerwy śniadaniowej, bo tak jak wy jest pracownikiem, człowiekiem, a nie robotem. Wy domagalibyście się takiej przerwy, więc czemu zabraniacie jej innym?  I nieprawdą jest, że urzędnicy siedzą i piją kawę cały dzień, bardzo często nie mają czasu żeby się po głowie podrapać, a co dopiero kawy napić, więc dajcie im te 15 minut na zregenerowanie sił.

2.    Czynne do 14 nie oznacza, że po tej godzinie siedzę i nic nie robię. Większość urzędów czynna jest w godzinach 8-14 albo 8-15. Ale pracownicy przychodzą na 7:30 i wychodzą o 15:30-16. Musicie uwierzyć mi na słowo, ale to nie oznacza, że po 14 urzędnik siedzi i nic nie robi. Naprawdę. W godzinach obsługi klientów bardzo często nie da się zrobić całej papierkowej roboty. W prawie każdym urzędzie jest jakiś system obsługi klienta, w którym na raz można robić tylko jedną rzecz, tak więc w godzinach obsługi nie da się wprowadzić różnych informacji, ponieważ w momencie kiedy pojawia się klient trzeba by się wylogowywać i potem zaczynać od nowy, bez sensu. I tak po 14 kiedy jest spokojniej można wykonać kilka telefonów do różnych instytucji, firm czy osób w sprawach urzędowych, można wprowadzić do systemu potrzebne informacje, albo dokumenty zgromadzone w ciągu dnia od klientów i wszystko to na co zabrakło czasu w godzinach obsługi. Tak samo rano. Te 30 minut potrzeba na przygotowanie dokumentów, uruchomienie systemu itp. Dlatego nie wpadajcie do urzędu jak burza o 15:30 z żądaniem obsłużenia (urzędnik jeśli będzie miał możliwość to pewnie i tak to zrobi), bo od tego są godziny obsługi. Tak wiem, że absurdalne, bo w takich godzinach normalni ludzie są w pracy, ale to już kwestia przepisów odgórnych, niech wydłużą godziny pracy urzędów, albo zrobią system zmianowy i wtedy nie będzie problemów. A tak w ogóle to niech przejdą na internety, e-formularze i będzie po problemie.


3.    Wynagrodzenie –  urzędnicy tacy zwykli co to siedzą za biurkiem w waszym urzędzie miasta, gminy, pracy, zus czy skarbówce przeważnie nie zarabiają kokosów, nie zarabiają nawet średniej krajowej, więc nie mówcie, że siedzą, nic nie robią i jeszcze zarabiają kupę kasy.

4.    Jak Kuba Bogu…. – wszyscy pracownicy obsługi klienta, także urzędnicy powinni być mili i uprzejmi. Nawet nie wiecie jaką trzeba mieć świętą cierpliwość do ludzi. Urzędnik jest miły i będzie miły, jeśli i wy potraktujecie go jak człowieka, a nie wroga i zło konieczne. Przychodzisz do urzędu naburmuszony i z pretensjami do życia (co innego kiedy zostało coś zawalone przez urząd – zdarza się, urzędnik też człowiek i ma prawo do błędów, ale i ty w takiej sytuacji masz prawo być wkurzony, sama tak mam) to urzędnikowi też ciężko będzie zachować uśmiech na twarzy.

5.    Prawo i przepisy – to nie urzędnik je tworzy, on ma tylko i aż obowiązek się do nich stosować i postępować zgodnie z nimi. To że jakiś przepis jest absurdalny to NIE JEST wina urzędnika, nie wyżywaj się na nim, bo to nic nie zmieni, a on raczej na to nie zasłużył, jak się nie da czegoś zrobić, to się nie da i już. Terminy, dokumenty itp. to są sprawy święte, których właściwie nie da się obejść, więc krzykiem i straszeniem tego nie załatwicie.

Zdaję sobie sprawę z faktu, iż są takie urzędy i tacy urzędnicy, którzy są kwintesencją stereotypu, ale wierzcie mi jest to niewielki procent. Poza tym moim zdaniem to, że niektórzy nic nie robią wynika raczej ze złej organizacji pracy urzędów i zbyt dużej liczby pracowników. Z mojego doświadczenia wynika, że przez 99% dni w roku przychodziłam rano do pracy i nie wiedziałam w co ręce włożyć, tyle było roboty. 

Pewnie, że można spotkać urzędnika wrednego, który zrobi wszystko, aby utrudnić wam życie, niechętnego do pomocy, zblazowanego i z pretensjami do świata, że musi pracować w urzędzie, tak, tacy też się trafiają, ale to nie znaczy, że wy też tacy musicie być. Zaskoczcie panią w okienku uśmiechem i dobrym humorem, a może i ona się odwzajemni uprzejmością. Nawet nie wiecie jak dużo można załatwić dobrym słowem, zamiast krzykiem.

*grafika pochodzi ze strony foter.com