Bo wszystko jest tylko kwestią organizacji…

Realizowanie swoich pasji przy małym dziecku jest możliwe. Naprawdę. I właściwie nie jest nawet trudne, chociaż to też zależy od rodzaju hobby. Na początku myślałam, czas na czytanie książek przy niemowlaku – no way. Czas na prowadzenie bloga, pisanie czegokolwiek no way. Tymczasem jak widzicie jestem. Czytam, piszę, mam pomysłów od cholery i trochę.

Jest godzina 22, Asia śpi, a ja tkwię przed komputerem i piszę dla Was ten tekst. Wspomagam się magicznym cappuccino, choć system myślenia i tak trochę nawala z powodu zmęczenia, ale co tam i tak mam więcej sił i czasu niż się spodziewałam, no bo tak. Asia ma cztery miesiące. Potrzebuje coraz więcej uwagi w ciągu dnia, ale za to zasypia wieczorem i przesypia noc (w miarę). Na początku w ogóle dużo spała również w dzień, więc pisałam kolejny post w trakcie którejś jej kolejnej drzemki. Teraz piszę wieczorami i też jest dobrze. Chyba nawet lepiej, bo w takiej wieczornej ciszy, gdzie nie odrywa mnie przypalający się obiad albo wirująca pralka, łatwiej mi się skupić. Poza tym co tu dużo mówić, facebook równie dobrze potrafi przeszkadzać w pracy jak wszystko inne. Ale do rzeczy…
Kiedy Asia się urodziła szybko odkryłam, że karmiąc ją mam obie ręce wolne i spokojnie mogę trzymać książkę. Fakt, że przez pierwsze dwa, trzy tygodnie częściej nad lekturą zasypiałam niż czytałam, ale kiedy już odespałam swoje, okazało się, że czas poświęcony na karmienie dziecka mogę efektywnie wykorzystać. Od trzech miesięcy na moim łóżku zawsze leżą dwie rzeczy: książka i pilot do telewizora. Kiedy karmię Małą (a to znaczy kilka razy dziennie po około 30 minut) czytam książki albo oglądam seriale. W ten sposób poznałam kolejne przygody Śliwki (9,10,11),  kilka książek Kopra z cyklu PRL, śledztwa Rebeki Jane, historią Różanej Przystani i wiele, wiele innych. Obejrzałam nareszcie od dawna planowany „House of Cards”, oba sezony! Dwadzieścia sześć odcinków! Dokończyłam bieżące sezony „Scandal”, „Castle”, „The Big Bang Theory”. Obecnie oglądam „Salem”, choć z racji pogody jakoś wolniej mi idzie, bo jednak więcej czasu spędzam w ogrodzie.  Ostatnio wpadłam również na to, że podczas spacerów mogę słuchać audiobooków. Wiem, blondynka ze mnie, powinnam była to wykombinować na samym początku. No ale cóż, lepiej późno niż wcale. Inna sprawa, że z racji pogody (albo jest zimno i leje deszcz, albo jest wprawdzie upał, ale za to burze jakich świat nie widział) przestałam uprawiać długodystansowe wyprawy i jeszcze nie udało mi się żadnego audiobooka wysłuchać. A mam „Blogera”, którego jestem ogromnie ciekawa.

Zdaję sobie sprawę, że moja pasja książkowo – serialowa jest dość statyczna i uprawianie jej, przy jednoczesnym zajmowaniu się dzieckiem nie jest specjalnie trudne. Chociaż z drugiej strony wiecie, ‘złej baletnicy przeszkadza rąbek spódnicy’. Jak ktoś nie chce to mu się nie uda.  A jak będzie się dążyć do pogodzenia wielu spraw, to wszystko się da. Ja czytam i oglądam. Ale ilu jest ludzi jeżdżących na rolkach czy biegających z wózkami.  Takich co to dzieci na bagażniku roweru w specjalnym siodełku mają i jadą przed siebie. Też wydawałoby się niemożliwe, a jednak. Podobno chcieć to móc i prawie zawsze tak jest. Pewnie, że są sytuacje, gdy nie da się pogodzić dwóch spraw, ale rzadko się to zdarza i dotyczy raczej poważnych kwestii. A wychowywanie dziecka nie musi oznaczać rezygnacji z własnego życia. Po prostu dziecko staje się jego częścią i ten tort, który do tej pory był podzielony trzy części, życie małżeńskie, pracę i pasję, teraz będzie miał cztery i każda z nich może być tak samo ważna.  Pamiętajmy, że szczęśliwi rodzice to szczęśliwe dzieci i dlatego warto poświęcić każdego dnia chwilę dla siebie. Przeczytać książkę, obejrzeć film, pogadać z przyjaciółką, poleżeć na leżaku i pogapić się w niebo, iść na spacer, do kina, na kawę. Teraz jest mnóstwo miejsca dla mam z dziećmi. Nawet w mniejszych miejscowościach można takie miejsca spotkać. Kawiarnie, kina, baseny, gdzie mama z dzieckiem jest mile widziana. A jak macie babcię na podorędziu to raz na tydzień czy dwa wyskoczycie gdzieś same nawet na godzinkę np. na fitness i ten czas poświęcony sobie i własnej przyjemności to nie jest czas na poczucie winy, że zostawiłyście dziecko (bez obawy jest pod dobrą opieką), to jest czas, których spowoduje, że będziecie szczęśliwsze , uśmiechnięte, zadowolone i dziecko to prędzej wyjdzie na dobre niż zaszkodzi.

Trochę odbiegłam od tematu, ale wiecie co autorka miała na myśli. W natłoku spraw, wliczając w to tak czasochłonne zajęcie jak opieka nad malutkim dzieckiem można i należy znaleźć pięć minut dla siebie. Zrobić to co się lubi i mieć z tego satysfakcję. Bo wszystko jest tylko kwestią organizacji. I tym optymistycznym akcentem…


                                                                                                                     Pozdrawiam
                                                                                                                     Magda K-ska
*wszystkie grafiki pochodzą ze strony weheartit.com