Torsje – recenzja przedpremierowa

 „Torsje” Łukasza A. Zaranka przeczytałam po raz pierwszy jesienią ubiegłego roku. Wtedy też popełniłam poniższą recenzję, którą w ramach premiery książki 28 sierpnia, prezentuję Wam poniżej.
Ta książka to bunt. Przeciwko beznadziejności tego świata. Całemu złu, które rozgrywa się wokół nas i na które nie mamy wpływu. Dlaczego nie potrafimy być szczęśliwi? Dlaczego sami siebie niszczymy i dlaczego tak trudno wybaczyć drugiej osobie? I przede wszystkim, czy nasze przeżycia odciskają na nas piętno, na które jedynym lekarstwem są Torsje?

Autor przedstawia historię Alexa, pisarza, którego losy splatają się z losem młodej studentki Glorii. Ona ma być remedium na jego niemoc twórczą, on ma sprawić, by jej życie wróciło na właściwe tory.  Jednak nic nie jest takie proste i oczywiste, jak się Alexowi wydaje. Poznaje tajemnicę Glorii i nieświadomie zaczyna grać rolę, jaką mu wyznaczyła. Doprowadzi to do wydarzeń, których ani Alex ani Czytelnik nie mają prawa się spodziewać.

Nieprzypadkowo książka rozpoczyna się cytatem z Cząstek elementarnych Michela Houellebecq’a. Łukasz A. Zaranek, tak jak francuski pisarz ubolewa w Torsjach nad degeneracją ludzi. Nad życiem, które marnotrawią, ich pesymizmem, podejmowaniem niewłaściwych decyzji, ale też nieumiejętnością bycia szczęśliwym. Nasze postępowanie, wybory, drogi życiowe przyciągają do nas sytuacje takie, a nie inne.

Fabuła Torsji nie jest skomplikowana, choć czasem można pogubić się w imionach kobiet, które przewijają się przez życie Alexa. Język również jest prosty, co oczywiście powoduje, że dobrze się książkę czyta. Ale nie świadczy to, że jest to utwór łatwy, lekki i przyjemny. Temat bardzo poważny, choć ładnie opakowany, zaskakuje swoją zawartością. Pierwsze, co mi się rzuciło w oczy – masa przekleństw. I kolejne zaskoczenie. Nie przeszkadzały mi one. Wulgarne określenia świetnie oddawały nastrój bohaterów Torsji, ich mroczne dusze i serca, czasem beznadziejność sytuacji, czasem wyolbrzymienie problemów. Tak jak u Houellebacq’a, wulgarność jest integralną częścią powieści. Bez niej, książka nie oddawałaby atmosfery panującej w życiu Alexa i Glorii. Dusznej, pochmurnej i deszczowej.

Nadyia, debiut literacki Łukasza A. Zaranka jest dobrą książką, ale Torsje świadczą o tym, że autor nie spoczął na laurach i cały czas się rozwija. Co więcej, podejmuje trudne tematy, trudne w sensie opisania i przelania na papier emocji i uczuć, które targają bohaterami. Ponadto sztuką jest napisać książkę z taką ilością wulgaryzmów i nie zagubić sensu powieści. Bo pod powłoczką przekleństw, alkoholu i seksu, czytelnik znajdzie drugie dno, o wiele bardziej skomplikowane i wartościowe niż by się mogło wydawać.