W Paryżu dzieci nie grymaszą

Dzieci grzeczne z natury spotyka się rzadko. Są takie wyjątkowe przypadki, że dziecko samo z siebie nie rozrabia, zjada wszystko co mu podadzą, jest uprzejme, no po prostu cud świata dla rodziców. Nie ma się jednak co oszukiwać, że i nam się takie dziecko trafi. Najczęściej czeka nas ‘ciężka’ praca wychowawcza, już nie mówiąc o tym, że pojawienie się dziecka zmienia życie rodziców. Ale czy na pewno tak musi być?

Pamela Druckerman, amerykańska dziennikarka, żona Brytyjczyka, mieszkająca w Paryżu próbuje zgłębić tajemnicę rodzicielstwa Francuzek. Jak one to robią, że: są takie szczupłe w trzy miesiące po porodzie, są wyspane, bo ich niemowlęta przesypiają noce, mają grzeczne dzieci, na które nie muszą krzyczeć, biegać za nimi ani się kłócić. Jednym słowem dzieci idealne, nie mylić jednak z ideałem.

W książce „W Paryżu dzieci nie grymaszą” autorka przytacza wiele przykładów zachowań matek i dzieci z dwóch zupełnie odmiennych systemów wychowania, amerykańskiego i francuskiego. Na początku Druckerman dziwił sposób, w jaki francuscy rodzice podchodzą do swoich dzieci, wydawało jej się, że na przykład nie wstawanie w nocy do dziecka, za każdym razem, gdy ono płacze jest okrutne. Dopiero później zrozumiała, że w ten sposób niemowlę reguluje swój rytm dnia i nocy i stąd cudownie szczęśliwe i wyspane matki – Francuzki. Takich przykładów wychowawczych mogę podać całe mnóstwo, ale byłoby to streszczanie książki. A warto ją przeczytać, bo autorka pisząc o swoich problemach z wychowywaniem dzieci i odkrywaniu spraw dla Francuzek oczywistych, przytacza wiele zabawnych historii z życia, co sprawia, że książkę czyta się bardzo dobrze. Poza tym nie jest to typowy poradnik. Momentami miałam wrażenie, jakby autorka porównywała dwa gatunki pochodzące z różnych światów, tak odmienne są poglądy na wychowanie Amerykanów i Francuzów. Powołuje się przy tym, nie tylko na wybitnych specjalistów z obu krajów, ale przede wszystkim na zwykłe kobiety, matki, które spotykała codziennie w parku, żłobku, przedszkolu. Nie wykłada suchej teorii, lecz przede wszystkim opisuje praktyczne sposoby wykorzystania zdobytej wiedzy. Sama się uczy francuskiego stylu wychowania, uczy tego swoje dzieci i nas czytelników, a że autorka ma pióro lekkie, podszyte humorem to książkę czyta się trochę jak komedię.

Podobało mi się, że autorka podeszła neutralnie do tej książki. Chociaż jest Amerykanką nie wychwala tamtejszego stylu wychowania, ale wskazuje różnice, wady i zalety zarówno amerykańskiego, czy nawet szerzej anglosaskiego modelu rodziny jak i francuskiego. Pokazuje co jej się podoba w obu systemach i łączy różne metody, by stworzyć własną, z jakim skutkiem to się przekonacie w trakcie lektury. Różnice kulturowe miały w tym przypadku na pewno duże znaczenie, bo czytając „W Paryżu dzieci nie grymaszą”, zauważyłam, że francuski sposób wychowywania dzieci jest oparty na takich głównych zasadach popularnych w całej Europie. Oczywiście różnic jest sporo, ale na pewno są one mniej widoczne między Francją, a na przykład Polską, niż Francją a Ameryką.

„W Paryżu dzieci nie grymaszą” to świetnie napisana, lekka i zabawna lektura, która w przyjemny sposób wytknie nam błędy wychowawcze, pokaże sposoby ich naprawienia i zaradzi problemom, z jakimi boryka się wiele młodych matek. Sama z chęcią skorzystam w przyszłości z tej książki, chociaż by po to, by być wyspaną matką i mieć szczęśliwe dzieci.

Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Literackiemu

O książce:
Autor: Pamela Druckerman
Tytuł oryginalny: „Bringing up Bébé”
Tłumaczenie: Małgorzata Kaczarowska
Opracowanie graficzne: Urszula Gireń 
Wydanie pierwsze, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2013.