Kobiety Wojny Dwu Róż

Trzy niezwykłe kobiety: Księżna, Królowa i Królowa Matka. Jakobina Luksemburska, Elżbieta Woodville i Małgorzata Beaufort. Wszystkie trzy są postaciami historycznymi, jednak pomijanymi przez kronikarzy. Najczęściej jeszcze słychać o Elżbiecie Woodville, która jako żona Edwarda IV, królowa Anglii, z racji swej pozycji pojawia się w zapisach końca epoki średniowiecza. A czy ktoś słyszał o pozostałych dwóch damach? Pewnie nie, tak jak ja. Postacie te poznałam dopiero przy okazji cyklu Philippy Gregory „Wojny Kuzynów” opowiadającemu o Wojnie Dwu Róż, czyli walce o angielski tron między potomkami Plantagenetów, Lancasterami (którzy w herbie mieli czerwoną różę) i Yorkami (biała róża).

Jak dotąd udało mi się przeczytać jedynie trzecią część serii, mianowicie „Czerwoną królową”, opisującą historię Małgorzaty Beaufort i jej walki o wyniesienie na tron, syna Henryka, co jej się w istocie udało. Pozostałe dwa tomy czekają w kolejce, która właśnie została mocno skrócona. W moje ręce wpadła bowiem książka stricte historyczna, bez żadnej fikcji literackiej, a jednak opisana tak pięknym językiem, że jej lektura to czysta, nieskalna przyjemność. Panie i Panowie, oto Philippa Gregory wraz z dwoma historykami Davidem Baldwinem i Michaelem Jonesem stworzyła studium historyczne trzech bohaterek swoich książek pod tytułem „Kobiety Wojny Dwu Róż: Księżna, Królowa i Królowa Matka”.

Zaczynamy od wstępu autorstwa Gregory, gdzie dowiadujemy się co pchnęło ją do napisania swoistego podsumowania wydanych do tej pory trzech tomów cyklu. Przedstawia tutaj problemy, z którymi zetknęła się podczas pisania każdej z tych książek, problemy natury merytorycznej, bowiem kobiety w XV wieku nie były uwzględniane w kronikach, mogły jedynie stanowić tło wydarzeń i przewinąć się we wspomnieniach jednego czy drugiego historyka lub innej postaci, związanej najczęściej z dworem królewskim. Tak więc autorka chcąc przybliżyć dzieje każdej ze swoich bohaterek, musiała wykazać się nie lada determinacją i samozaparciem w poszukiwaniach informacji na temat życia każdej  z nich.

Pierwszy rozdział Philippa Gregory poświęciła Jakobinie Luksemburskiej. Kobiecie inteligentnej, oczytanej (rzadkość w tamtych czasach) i nie wahającej się przed dokonywaniem trudnych wyborów, często sprzecznych z konwenansami piętnastego wieku. Jako młoda dziewczyna została wydana za Jana Lancastera, diuka Bedfordu, regenta Francji i brata króla Anglii Henryka V. Po tym małżeństwie została jej ogromna biblioteka, ziemie na terenie Francji oraz szerokie koneksje. Po śmierci męża, w drodze powrotnej do Anglii, poznała Richarda Woodville’a, z którym dość szybko wzięła ślub. Był to mezalians niewybaczalny w oczach ówczesnej arystokracji, a jednak Jakobina już po fakcie uzyskała królewską zgodę i wprowadziła męża na dwór. Richard Woodville udowodnił zresztą, że wysoką pozycję i tytuły, jakie osiągnął w kolejnych latach są efektem jego własnej pracy i oddania królowi, a nie korzystnemu małżeństwu. Gregory jak zwykle, w doskonały sposób, z ogromną wiedzą i rzetelnym przygotowaniem przedstawiła portret Jakobiny, księżnej potępianej przez część społeczeństwa za mezalians, za rzekome uprawianie czarów i podsunięcie swojej córki Elżbiety Woodville młodemu królowi Edwardowi IV. Autorka przygotowała pierwszą biografię Jakobiny, w żaden sposób jej nie osądzając, ale przedstawiając fakty, które odnalazła w kronikach z epoki, ale także na podstawie różnych zapisków, pamiętników i innych źródeł. Jakobina Luksemburska bowiem to nie tylko oskarżana o czary wysoko urodzona arystokratka, ale przede wszystkim doskonały przykład oddanej żony, kochającej matki i mądrej kobiety. Wiernie służyła królowi Henrykowi VI i Małgorzacie Andegaweńskiej, a gdy było trzeba potrafiła wykorzystać swój zmysł polityczny i skutecznie działać, co udowodniła wychodząc za mąż z miłości to raz, wydając córkę za Yorka to dwa i wreszcie będąc główną postacią dwóch dworów Lancasterów, a później Yorków. Jej ambicja zaprowadziła ją wysoko w dworskiej hierarchii, pozostawiając jednak realistką, co pozwoliło jej przetrwać w trudnych czasach, w których przyszło jej żyć.  Gregory dokonała tytanicznej pracy pisząc pierwszą w historii biografię Jakobiny Luksemburskiej. Przekopując się przez masę źródeł w poszukiwaniu jakiejkolwiek informacji czy wzmianki o jej życiu, zbierając w całość wszystkie te dane i tworząc porywającą historię opartą na samych faktach, bez jakiejkolwiek fikcji literackiej. Merytorycznie bez zarzutu, literacko przepięknie, historycznie pasjonująco.

David Baldwin napisał kolejną część książki, poświęconej Elżbiecie Woodville. Królowej, żonie Edwarda IV Yorka, córce Jakobiny Luksemburskiej. Kobiecie, która po matce odziedziczyła mądrość i talent polityczny, a także ogromny spokój, z jakim przyjmowała dary losu. A dźwigała na swoich barkach niejedno – oskarżana o czary, uwiedzenie młodego króla, niemoralne prowadzenie, przesadną ambicję znosiła wszystko ze spokojem i powagą, bez lęku, rodząc kolejne dzieci i nie zwracając uwagi na oszczerców. W ciągu swojego życia zdążyła pochować męża, usłyszeć, że jej małżeństwo z królem jest nieważne, dzieci są bękartami, w końcu stracić w niewyjaśnionych do dzisiaj okolicznościach dwóch synów  Edwarda i Ryszarda, następców tronu, pochować kolejnego męża króla Edwarda IV i zostać teściową Henryka VII Tudora, na którego dworze niewiele miała do powiedzenia i rzadko pokazywała się światu nawet na oficjalnych ceremoniach.  Przez wiele lat żyła w strachu przed powrotem na tron Henryka VI i dominacją Lancasterów, potem przed intrygami braci Edwarda IV, Jerzego diuka Clarence i Ryszarda, diuka Gloucester, który w końcu został królem i usunął Elżbietę w cień angielskiego tronu. Baldwin w biografii Elżbiety Woodville nie koloryzuje, nie ocenia, nie osądza. Przedstawia fakty i hipotezy, wydarzenia i czyny, które prawdopodobnie przyczyniły się do takiego, a nie innego postrzegania Elżbiety przez społeczeństwo, zarówno piętnastowieczne jak i współczesne. Usiłuje przełamać stereotyp chciwej, rozpustnej czarownicy, jaki powstał wokół tej pięknej i niezwykle doświadczonej przez los królowej.

Małgorzata Beaufort, mało znana postać w historii świata, ale bardzo ważna osoba w historii Anglii. Założycielka najbardziej znanej na świecie dynastii królewskiej – Tudorów. Przedstawiana jako pobożna, nadzwyczaj religijna kobieta. Tak jakby historycy bali się skalać ten doskonały obraz. A jednak, wiele faktów pokazuje, że bogobojność nie przeszkadzała jej w ślepym dążeniu do celu, osadzenia na tronie królewskim, swojego syna Henryka. Małgorzata opisywana jako kobieta bez skazy, w rzeczywistości była wytrawnym politykiem, mogącym zdziałać niejedno, potrafiącym podejmować trudne decyzje, dążyć do celu po trupach, nie zważając na przypadkowe ofiary. Zimno kalkulowała, co będzie bardziej opłacalne dla syna, wchodziła w kolejne małżeństwa, jako członkini rodu Lancasterów spiskowała przeciwko Yorkom, by potem dzięki drugiemu i zwłaszcza trzeciemu mężowi wkupić się w łaski Edwarda IV, Ryszarda III, a wcześniej Ryszarda Neville’a, hrabiego Warwick, Twórcy Królów.  Michael Jones przedstawia jej portret odarty ze świętości, pokazujący zarówno oficjalną religijną twarz Królowej Matki, jak również tę bezwzględną i wyrachowaną jej stronę. Małgorzata Beaufort to doskonały przykład kobiety, która mimo, że nie budzi mojej sympatii, to była doskonałym przywódcą swojej rodziny, miała zmysł  polityczny jakiego nie powstydziłby się żaden mężczyzna i wytrwałość w dążeniu do celu, który udało się jej osiągnąć, stając się szarą eminencją na dworze swojego syna króla Henryka VII Tudora, dając początek jednej z największych i najbardziej znanych dynastii panujących w Anglii.

„Kobiety Wojny Dwu Róż” to wspaniale napisane biografie trzech kobiet, o których historia i kronikarze postanowili zapomnieć. Autorzy stworzyli rzetelne obrazy każdej z nich, przedstawiając zarówno te znane stereotypowe sposoby ich postrzegania, jak również fakty nieznane, pomijane przez dziejopisów. Ogrom pracy jaki włożyli w napisanie tej książki, zebrana dokumentacja, sprawdzenie każdej informacji i przestudiowanie każdego zapisku było warte, by popełnić biografie tych niezwykłych kobiet, jakimi były Jakobina Luksemburska, Elżbieta Woodville i Małgorzata Beaufort, bo choć może się wydawać, że dzieliło je wszystko, to jednak łączą je trudne czasy, w których żyły, wola i hart ducha oraz siła charakteru, którą wykazywały na każdym kroku.