Miłość z kamienia Grażyna Jagielska

Książka „Miłość z kamienia” Grażyny Jagielskiej trafiła w moje ręce przez przypadek, jako nagroda w konkursie wydawnictwa Znak. Ale jak już ją otrzymałam to postanowiłam szybko przeczytać. Pierwsze wrażenie – świetna lektura!

Grażyna Jagielska to pisarka i dziennikarka, żona znanego korespondenta wojennego Wojciecha Jagielskiego. W „Miłości z kamienia”, w podtytule „Życie z korespondentem wojennym” autorka opisuje swoje przeżycia, uczucia i emocje, jakich doznawała podczas kolejnych wyjazdów męża, a także swoje właśnie doświadczenia z kilku wypraw, w których mu towarzyszyła.

Książka Jagielskiej wzbudza emocje. Wyciąga na wierzch wszystkie obawy, strach, lęk przed nieznanym, przed śmiercią, przed samotnością. Autorka przedstawia świat, w jakim żyła w trakcie wyjazdów męża, zamknięta skorupa przez którą nikt się nie mógł przebić. Jej życie było automatyczne, wszystkie wykonywane czynności były zaprogramowane. W końcu powiedziała dość i wyjechała razem z mężem do Indii. Akurat trwał konflikt indyjsko – kaszmirski. Próbowała, przetrwała wiele, przejście zaminowanymi drogami, zagrożenie stania się niewolnicą i wszelkie niewygody (choć to akurat kropla w morzu). Eksperyment się udał, czy nie, nie mnie oceniać. Czy był potrzebny?  Autorka zobaczyła jak wyglądają warunki pracy jej męża na wojnie, wszystkie zagrożenia i trudności i myślę, że to przyniosło więcej szkody niż pożytku. Ale może właśnie taki wstrząs był Grażynie Jagielskiej potrzebny.

„Miłość z kamienia” to książka trudna. Ma tylko dwieście stron, ale wypełnionych po brzegi emocjami. Jagielska pięknie opowiada, prostym, oszczędnym w słowa językiem. O czym mówi? O strachu, miłości, przyjaźni, odpowiedzialności, poświęceniu, pasji i zrozumieniu potrzeb drugiego człowieka. Grażyna i Wojciech Jagielscy stworzyli duet nie tylko małżeński. Oni naprawdę są jednością i całością. Żyją sobą, jedno jest nieodłącznym elementem drugiego, jedno bez drugiego nie żyje, nie oddycha, nie trwa. Ceną takiego życia jest syndrom stresu bojowego, który przeżywa Grażyna. Tak jakby mąż przerzucił na nią wszystkie swoje lęki, odczucia, obawy, jakby autorka sama była na pięćdziesięciu trzech wojnach, a napisana przez nią książka miała pomóc jej uporać się z chorobą, z odzyskaniem równowagi psychicznej, wyleczyć ze strachu.

„Miłość z kamienia. Życie z korespondentem wojennym” odciska piętno w umyśle i sercu czytelnika. Ta historia, te słowa trwają w mojej głowie i nie chcą wyjść, ale ja też nie chcę ich wypuszczać. Są mądre, są piękne, są potrzebne – autorce i nam, ludziom, czytelnikom. Nie można obok tej książki przejść obojętnie, nie da się przejść obojętnie, coś do niej przyciąga, wzbudza zainteresowanie, zaczynamy czytać i pochłania nas coraz bardziej, a kiedy skończymy lekturę, czujemy pustkę w sercu i natłok myśli w głowie, bo „Miłość z kamienia” to jedna z tych pozycji, które pozwalają nam dojrzeć i zrozumieć siebie.