Radio z lufcikiem, czyli tak to się zaczęło…

W tym roku Telewizja Polska obchodzi sześćdziesiąte urodziny. Z tej okazji Dariusz Michalski napisał książkę „To była bardzo dobra telewizja część I: Misja Emisji”.
Czy wyobrażacie sobie świat bez telewizora? Bez tego pudełka, dzięki któremu dowiadujemy się, co wydarzyło się na świecie, oglądamy filmy, seriale, a nasze dzieci bajki.  Nawet dzisiaj, kiedy wszystkie wymienione przeze mnie rzeczy można sprawdzić lub obejrzeć w internecie, telewizor ciągle stanowi nieodzowny element każdego domu.

A jak to wyglądało sześćdziesiąt lat temu? 25 października 1952 roku wyemitowany został próbny program telewizyjny. Po raz pierwszy widzowie (odbiorników było w Polsce zaledwie kilka) mogli usłyszeć i zobaczyć osobę zapowiadająca, a była to Maria Rosa – Krzyżanowska. Nie istniał jeszcze wówczas zawód spikera, ten dopiero się rodził, a jednym z pierwszych byli Irena Dziedzic i Jan Suzin.

Michalski podzielił swoją książkę na szesnaście rozdziałów. I tak pierwsze dwa rozdziały „Miłe złego…?” i „Dobry wieczór, mili telewidzowie” przedstawiają pierwsze pomysły i próby skonstruowania odbiorników telewizyjnych, nadania sygnału i wyemitowania programu w latach trzydziestych XX wieku, jak i tuż po wojnie. Potem autor opisuje początki programów telewizyjnych, występy aktorów, kilkuminutowe transmisje oglądane na zaledwie kilku odbiornikach w całej Polsce.

Kolejny rozdział „Wybór sztuki? Sztuka wyboru” prezentuje pierwsze sztuki, jakie nagrano dla telewizji. Poznajemy złotą setkę teatru tv, najlepszych reżyserów, wśród których znaleźć można takie nazwiska jak Kutz, Gruza, Axer, Kantor, Holoubek, Swinarski. Przeczytamy o szalonych, ale jakże fantastycznie wykonanych pomysłach Adama Hanuszkiewicza, zarówno jako aktora jak i reżysera. Autor przytacza wypowiedzi znanych i mniej znanych pracowników telewizji, zwłaszcza z okresu PRL, kiedy aby ‘przepchnąć’ swoje pomysły trzeba było mieć także sposób na władzę.

Rozdział „Pole minowe” opisuje ciężką pracę redaktorów i dziennikarzy nad stworzeniem „Dziennika” i „Wiadomości”, czyli sztandarowych programów telewizji. Potem „Wszystko w rękach konia”, czyli jak rodził się telewizyjny sport. Pierwsze transmisje sportowe i pierwszych komentatorów. Ich wpadki i lapsusy językowe. To jeden z moich ulubionych rozdziałów, że przytoczę kilka cytatów: „Traci więcej energii niż dinozaury na bieganie” albo „Namęczył się w tej walce jak aktorzy filmów pornograficznych przy dialogach”. Oba komentarze są autorstwa Andrzeja Kostyry, relacjującego walki bokserskie (D. Michalski, To była bardzo dobra telewizja: Misja Emisji, wydawnictwo MG, Warszawa 2012, s. 187).

„To se nevráti” to historia programów dla dzieci i młodzieży. Miś z okienka”, „Jacek i Agatka”, „Niewidzialna ręka”, „Tęczowy Music Box” czy też audycje mojego dzieciństwa, jak uwielbiany przeze mnie „Piątek z Pankracym”, „Tik-Tak” czy „5-10-15”. Michalski opisuje powstanie i upadek niektórych ze sztandarowych programów jak „Domowe przedszkole” czy „Teleranek”. Przypomina ulubione postacie dziecięce, jak na przykład Kulfon i Monika, Profesor Ciekawski, Ciotka Klotka. Dobranocki „Pszczółka Maja”, „Bolek i Lolek”, „Reksio”.

Kolejny rozdział to historia teatru sensacji Kobra. Jak powstał, najlepsze sztuki, reżyserów i aktorów. Potem „Warecki Plac Powstańców Napoleona” i „Z drugiej strony kamery” to przybliżenie telewizji od strony technicznej, daty i nazwiska, polityka i politycy rządzący telewizją. Opowieści o twórcach telewizji, których nie było widać na ekranie, a bez których niemożliwa byłaby realizacja programów, a więc kamerzyści, operatorzy, dźwiękowcy, montażyści. „Dykta, szmatka, talent” przybliża nam osoby scenografów pracujących nad wystrojem studia telewizyjnego, m.in. niezrównaną Xymenę Zaniewską.

„Tele-echo, echo, echo…” opowiada o pierwszym polskim talk-show prowadzonym przez Irenę Dziedzic. „Żegnaj Marylin” to historia programów rozrywkowych, realizowanych głównie przez Olgę Lipińską. Sztandarowe program takie jak „Wielokropek”, „Kabaret Starszych Panów” czy „Poznajmy się”.

Swoje miejsce w książce Michalskiego ma także „Wicherek i Chmurka”, czyli Czesław Nowicki i Elżbieta Sommer. Pierwsi prezenterzy pogody, których zapamiętano na całe lata.

„A w sercu ciągle (był) maj” to rozdział w całości poświęcony Kabaretowi Starszych Panów. Historia sama w sobie, która nie tylko rozdziału, ale odrębnej książki wymaga.  Następnie „…. I koń się potknie (o własne skrzydła)”, czyli historia najbardziej chyba znanego programu kulturalnego Pegaz. Sama pamiętam, jak oglądałam go jako dziecko. Nie za bardzo pewnie wiedziałam o co w nim chodziło, ale podejrzewam, że to obecność książek tak mnie do niego przyciągała.

Ostatni rozdział opowiada o pierwszym typowo młodzieżowym programie Telewizyjny Ekran Młodych.

Dariusz Michalski podsumował w swojej książce sześćdziesiąt lat istnienia telewizji polskiej. Przedstawił historię telewizji począwszy od konstrukcji pierwszych odbiorników, poprzez emisję poszczególnych programów, często nowatorskich jak na specyficzne warunki ustrojowe panujące w Polsce, aż po osoby tworzące telewizję, zarówno te występujące przed kamerą, jak i te nieznane twarze, które sprawiały, że mogliśmy oglądać nasze ulubione programy.  Autor sprawił, że przeniosłam się co najmniej dwadzieścia lat wstecz i zobaczyłam siebie siedzącą na podłodze, względnie w fotelu w pokoju dziadków (bo tylko tam był telewizor) i oglądającą „Tik-Taka” albo „Przybyszów z Mat-Planety”. Wtedy były dwa programy, a mimo to zawsze można było znaleźć ciekawy film, amerykański serial, na który czekało się z wypiekami na twarzy jak „Bonanza” czy „Dynastia”, dobry program edukacyjny czy bajkę dla dzieci. A dzisiaj? Milion kanałów, tysiące propozycji dla każdego, papka lejąca się ze wszystkich stron i pośród tego wszystkiego ciężko znaleźć chociaż jedną perełkę godną uwagi. Nagle okazuje się, że tamte programy mimo, że rzadziej emitowane, to były bardziej dopracowane, wartościowsze i ciekawsze.

„To była bardzo dobra telewizja część I: Misja Emisji” to świetnie opracowane kompendium wiedzy na temat ostatnich sześćdziesięciu lat Telewizji Polskiej. Z czystym sumieniem mogę polecić każdemu, zarówno tym zainteresowanym tematem czy lubiącym historię, jak również osobom chcącym powspominać stare programy, przypomnieć sobie audycje, na których wychowało się kilka pokoleń, a które niestety spadły już z anteny. Ja już nie mogę się doczekać drugiej części „To się w PAL-u nie mieści”. 

Tekst powstał we współpracy z Wydawnictwem MG