Dzieci z Bullerbyn, czyli powrót do dzieciństwa

Dzieci z Bullerbyn. Komu nie uruchamia się wyobraźnia na samo brzmienie tego tytułu. Ja sobie wtedy przypominam jak mama czytała mi tę książkę przed snem i próbowała omijać fragmenty, żeby szybciej skończyć rozdział, a ja za każdym razem wytykałam jej to i kazałam zawracać. Byłam wrednym dzieckiem. Teraz czytam najbardziej znaną powieść Astrid Lindgren w momentach chandry, jesiennej depresji, albo jak jestem chora i leżę w łóżku.

Sześcioro dzieci, Lisa, Britta i Anna oraz Lasse, Bosse i Olle mieszkają w Bullerbyn, małej szwedzkiej wsi liczącej tylko trzy rodziny. Ich przygody, sposób spędzania wolnego czasu, tradycje świąteczne i małe lub większe problemy znają dzieci i dorośli na całym świecie.   

Prosty, lekki język, nieskomplikowana fabuła i fantastyczni bohaterowie. Mądra Britta, która przewodzi młodszym Annie i Lisie oraz wygłupiający się Lasse i Bosse oraz skromny Olle.


Dzięki temu, że każda historyjka zawarta w książce jest krótka, czytające ją dziecko, bez trudu zapamiętuje wydarzenia i rozwija wyobraźnię. Nagle okazuje się, jak niewiele trzeba, żeby się dobrze bawić. Ile pomysłów na zabawę można mieć i nie potrzeba do tego żadnego komputera ani playstation.

Myślę, że fenomen Dzieci z Bullerbyn polega na ich unikalności. Nawet teraz, w dobie wszechobecnego internetu i elektroniki dostępnej we wszelkiej postaci, historia szóstki dzieciaków jest uniwersalna. Któż z nas nie bawił się w stogach siana, nie zbierał poziomek, nie budował sekretnych kryjówek.

A dlaczego są unikatowe? Zastanówmy się. Czy kiedykolwiek w historii literatury została napisana bajka dla osób w każdym wieku? Celowo nie użyłam słowa „dzieci”. Bajka, którą kochają wszyscy, w której nie ma przemocy (no chyba, że szewc Grzeczny źle traktujący psa) i którą można czytać nawet dwu, trzylatkom.

Zapytacie „A Harry Potter to co?” Na pewno nie jest dla dzieci w każdym wieku, no i okaże się czy przetrwa próbę czasu. Astrid Lindgren swoimi książkami, bo przecież i Pippi i Emil i jeszcze kilku innych bohaterów, urzeka małych czytelników od ponad sześćdziesięciu lat i śmiem twierdzić, że przetrwa jeszcze co najmniej drugie tyle.
Na koniec jeszcze powiem jedno. Najpiękniejsze polskie wydanie Dzieci z Bullerbyn pochodzi z 1988 roku i w tym roku zostało wznowione. I dla mnie to jeszcze jeden dowód na to, że jest to książka wszechczasów.