Czerwona Wilczyca – Liza Marklund

Annika Bengtzon podejmuje nowe wyzwanie. Chce rozpracować grupę terrorystów, którzy dokonali zamachu na bazę wojskową na północy Szwecji w 1969 roku.  Dziennikarka „Kvällspressen” wyrusza więc  do Luleå tropem Ragnwalda – byłego przywódcy ruchu maoistycznego. Ale jakby mało miała kłopotów, nie układa jej się także w pracy i w życiu prywatnym.


Po raz kolejny jesteśmy świadkami tajemniczych morderstw, zagadek z przeszłości i konfrontacji z własnym życiem. W redakcji nie ustają plotki, szepty i podkopywanie współpracowników, a naczelny Schyman dostaje propozycję nie do odrzucenia. 
Podążając za Anniką do Luleå, podejmując razem z nią trudne decyzje, ustalamy priorytety, uczymy się kompromisów. Rzadko zdarza się, aby kryminał zmuszał do refleksji. Czytając „Czerwoną Wilczycę” mimowolnie zaczynamy się zastanawiać, co sami zrobilibyśmy w sytuacji, w jakiej znajduje się bohaterka. Czy mielibyśmy na tyle siły i odwagi? Czy zemsta to dobry sposób na odegranie się ? Czy może posiadane karty rozegralibyśmy inaczej? 

Moim zdaniem „Czerwona Wilczyca” to najlepsza po „Zamachowcu” książka Marklund. Bardzo dobrze się czyta, a dzięki przeniesieniu części akcji na północ Szwecji, czytelnikowi nie znudzi się ciągłe krążenie po ulicach Sztokholmu. Ciekawie zawiązaną intrygą i przeplatającymi się wątkami, Marklund znowu udowodniła, że należy jej się miejsce w panteonie szwedzkiego kryminału.