Ruth – Elizabeth Gaskell

Uwielbiam dziewiętnastowieczną literaturę angielską. Jane Austen, siostry Brontë, a teraz także Elizabeth Gaskell. Niedawno ukazało się pierwsze polskie wydanie powieści „Ruth” pióra Gaskell właśnie. Mimo, że okładka przyciągnęła moją uwagę to nie sięgnęłam po tę książkę przez dłuższy czas z powodu fabuły, która wydawała mi się nudna i nieciekawa. Ale, że człowiek omylny jest…

Tytułowa Ruth Hilton to młoda, nawet bardzo młoda, bo szesnastoletnia dziewczyna, który uczy się zawodu szwaczki i w ten sposób zarabia. Kiedy w jej życie wkracza przystojny Pan Bellingham, Ruth wdaje się w romans, który niestety kończy się utratą pracy przez dziewczynę. Wkrótce porzuca ją również piękny adorator, ale zhańbiona i załamana kobieta otrzymuje drugą szansę od losu. Trafia do domu ludzi, którzy okażą jej miłość i szacunek i pomogą stanąć na nogi. Jednak gdy w życie Ruth ponownie wkroczy Pan Bellingham, dziewczyna będzie musiała wybierać pomiędzy własną godnością i dumą a poszanowaniem i akceptacją społeczną. 

Fabuła wbrew moim podejrzeniom wcale nie jest nudna i nieciekawa, wręcz przeciwnie. Sprawnie poprowadzone wątki, interesujące postacie i to co najbardziej lubię w literaturze dziewiętnastowiecznej, czyli tło społeczno – obyczajowe. Fantastycznie przedstawione akceptowalne wzory postaw społecznych. Wyraźnie zarysowana granica między bogatymi i biednymi, brak akceptacji dla wszelkich odstępstw od normy, a jeśli ktoś się stoczył to na zawsze był skreślany i nie wierzono, że taka osoba mogłaby funkcjonować w społeczeństwie  korzyścią dla niego. Wszystkie te sprawy Gaskell nakreśliła doskonale, ze znajomością tematu, bardzo dokładnie przybliżając czytelnikom motywy działania poszczególnych bohaterów. Poza tym różnorodność wprowadzonych do fabuły postaci pozwala dać ogląd na całokształt opisywanej społeczności. Zdecydowanie za fabułę i świetne piór należą się Elizabeth Gaskell brawa.

Mankamentem powieści jest dla mnie główna bohaterka Ruth. Głupia, naiwna dziewczyna, której nawet życie i przykre doświadczenia nie nauczyły rozumu. Wprawdzie z czasem zrozumie pewne sprawy (ale dopiero po około czterystu stronach) i zacznie myśleć racjonalnie i tak samo się zachowywać, a jej poświęcenie dla bliźnich jest godne podziwu, lecz przez większość książki irytowała mnie. Lekkomyślnością, bujaniem w obłokach, marzycielstwem. Tak samo denerwujący był Pan Bellingam i jego matka. Stereotypowo przedstawiona para arystokratów, nie zważających na maluczkich. Wszystko dla nich, nic dla innych. Nie bratają się z biedakami, uważają że pieniądze załatwią każdą sprawę, dbają o idealny wizerunek, jeśli czegoś nie można udowodnić, znaczy nie istnieje. Można powiedzieć, że Pani Bellingham dba tylko o dobro syna i zrobiła to, co na jej miejscu zrobiłaby każda kochają matka. Jednak problem tej postaci polega na tym, że wszystkie jej poczynania wynikają z niskich pobudek i dbania o pozory. Jest despotyczna i rządzi synem, któremu pasuje taki układ, bo nie musi brać odpowiedzialności za swoje czyny, za to swobodnie może używać życia, wiedząc, że mamusia zatuszuje każdy występek.

„Ruth” to powieść dla wielbicieli klasyki, literatury angielskiej, epoki wiktoriańskiej. Odnajdziecie tutaj wiele elementów znanych z powieści sióstr Brontë, w tym pięknie opisane, rozbudowane tło społeczno – obyczajowe. Mimo pewnych niedoskonałości „Ruth” chętnie sięgnę po inne tytuły Elizabeth Gaskell, bo autorka umie napisać klimatyczną powieść, wciągającą czytelnika w świat wiktoriańskich zasad i tym mnie ujęła. 

Recenzja napisana dla portalu coolturalni.org.pl