Karuzela – Paulina Świst

Piotrek i Olka to dwójka prawników, która zaczyna bawić się w niebezpieczną grę. Tkwią w nieudanych związkach, romansują ze światem przestępczym i ze sobą. Wielkie pieniądze, duże marzenia, aż nagle wszystko się sypie, Kinga trafia do więzienia, Piotrek ukrywa się na Śląsku, pojawia się świadek koronny, atmosfera robi się nieciekawa. Na ratunek spieszą dwie znajome prawniczki Lilka i Kinga.

Rzadko brakuje mi słów, ale po lekturze „Karuzeli” Pauliny Świst naprawdę nie wiem, co napisać. Autorka chyba trochę za bardzo wczuła się w klimat półświatka i przesadziła. Książka jest bardzo wulgarna, przekleństwa leją się tu szerokim strumieniem  i po prostu rażą czytelnika. Postacie bez wyrazu, płaskie dialogi, niby taka luźna gadka szmatka, ale na poziomie prymitywnego człowieka. Tak wiem, że opisywany jest świat przestępczy, więc wulgaryzmy mają swoje uzasadnienie, a w zasadzie powinny mieć, ale mimo to kłują w oczy. Poprzednie książki autorki były przecież utrzymane w podobnym klimacie, a jednak przyjemniej się je czytało. Z drugiej strony może to już po prostu przesyt tematem, bo Paulina Świst w czwartej już książce ciągle pisze o tym samym. Trochę na zasadzie przepisu na książkę ‘weź kobietę i mężczyznę, wrzuć ich do łóżka, trochę pikanterii, trochę wulgaryzmów i jakieś mroczne sprawki, tajemnice, sekrety i masz gotową powieść’. Poprzednią trylogię przeczytałam, mając z tego czystą rozrywką, bo nie była to lektura wybitna, ale lekka i przyjemna. Coś odmiennego od moich dotychczasowych wyborów literackich. Kupując „Karuzelę” miałam nadzieję na coś nowego, niestety dostałam odgrzewanego kotleta, tylko bardziej nafaszerowanego erotyką. Nie można tu mówić o żadnym poziomie, bo to już pukanie w denko od spodu.

 

Okładka pochodzi ze strony wydawcy