Wywiady z Elif Shafak

fot. Mehmet Turgut
Elif Shafak, jedna z najpopularniejszych tureckich autorek, zachwycająca swoim baśniowym stylem opowiadania i łączenia różnych światów. Wczoraj mogliście przeczytać recenzję jej książki „Bękart ze Stambułu”, a dzisiaj zapraszam do przeczytania wywiadu z Elif Shafak udzielonego Wydawnictwu Literackiemu oraz posłuchania innego wywiadu, który kilka dni temu został wyemitowany w radiowej Trójce. Głos autorki, cichy, kojący, jakby idealnie współbrzmiący z jej książkami, czaruje tak samo jak powieści Shafak.
Za Sufiego otrzymała pani Nagrodę Rumiego przyznawaną dziełom
mistycznym. Wątki sufickie znajdziemy także w innych pani powieściach. Dlaczego
sufizm jest dla pani tak ważny?
Mistycyzm
mnie bardzo interesuje. Żydowski, chrześcijański i mistycyzm islamu mają wiele
wspólnego. Nie jestem jednak osobą religijną. Oddzielam „religijność” od „duchowości”
– to dwie różne sfery. Pisanie powieści i sufizm są do siebie podobne. Obie
koncentrują się na związkach. W obu pojawia się pragnienie, by przekroczyć
granice swojego Ja i połączyć się ze wszechświatem. W obu wreszcie mamy do
czynienia z podróżą wewnętrzną.

Już na pierwszej stronie powieści
stoimy wraz z Pinhanem na moście i patrzymy w stronę Stambułu. Pinhan jest
obcym, przybyszem w tym mieście. W wielu wywiadach podkreślała pani swój
nomadyzm. Czy w końcu udało się pani zapuścić korzenie?
To dziwne,
od tylu lat mieszkam w Stambule i mam tu swój dom, a jednak podlegam pewnemu
ruchowi wahadłowemu. Kiedy wahadło odchyla się w jedną stronę, tęsknię za tym
miastem i z wielką radością do niego powracam. Stambuł jest jednocześnie
piękny, ale bywa też uciążliwy. I kiedy już tu jestem, wahadło przechyla się w
drugą stronę i coś ciągnie mnie gdzieś dalej, poza Stambuł. Dlatego nie jestem
ani stąd, ani spoza. Insider-outsider
– jestem kimś takim.
W Pchlim pałacu nazwała pani Stambuł
kobietą…
Tak, myślę,
że to miasto ma żeńską płeć. Podobnie jak kobieta w różnych stadiach swego
życia, potrafi w zdumiewający sposób odradzać się i odnawiać. Stambuł-ona jest
jednocześnie młoda i stara, jest dziewicą i wdową, jest fascynującym
połączeniem sprzeczności. 
A gdyby miała pani pokazać to miasto
turystom, co by zobaczyli?
Chciałabym im
pokazać rozmaite warstwy miasta. Nie szlak wycieczkowy. Sięgnęłabym głębiej, by
zobaczyli złożoność Stambułu. Są takie przeciwieństwa które można zobaczyć
tylko tutaj, nigdzie indziej. Skoncentrowałabym się na ludziach, ulicach, graffiti,
życiu, oddechu miasta, jego opowieściach. Pokazałabym nie tylko pomniki i
budynki, ale też życie „zwykłych ludzi” – dzisiaj i dawniej. Subkultury.
Cyganów, transseksualistów, wszelkie mniejszości, które walczą o przeżycie w
tej wielkomiejskiej układance. 
Recenzenci, zachwyceni pani
narracyjnym talentem, często piszą: „Elif Shafak, Szeherezada”. A co z innymi
„Szeherezadami” w tureckiej literaturze? Jak wygląda kobieca proza w pani
kraju?
W Turcji
mamy wiele utalentowanych pisarek, poetek, dziennikarek, wykładowczyń na uniwersytetach.
Tak jest nie tylko dziś, dawniej też tak było. Tym niemniej kulturę pisaną zdominowali
mężczyźni. To kultura patriarchalna. Powieści czytają przede wszystkim kobiety,
ale piszą je i wydają przeważnie mężczyźni. Czyli kobiety czytają, a mężczyźni
piszą. Chciałabym, by to się zmieniło. 
Pani proza łączy dwa światy –
tradycyjny i ultranowoczesny. Kim w takim razie są pani czytelnicy?
Ludzie,
którzy przychodzą na spotkania ze mną, pochodzą z różnych środowisk. To
zadziwiające, bo są to zarówno liberałowie, konserwatyści, wyznawcy sufizmu, kobiety
w chustach, dziewczyny w spódnicach mini, lewicowcy, feministki, ludzie, którzy
normalnie ze sobą nie rozmawiają… Bardzo sobie cenię tę różnorodność.
Są nuty w tej powieści, które
zapowiadają przyszłe „kompozycje” powieściowe: dzielnica Akrep Arif otrzyma nowe
wcielenie w Pchlim pałacu, sufi powrócą
w Czterdziestu zasadach miłości, cynamon
i inne aromaty tureckiej kuchni połączą dwie rodziny w Bękarcie ze Stambułu… Czego mamy spodziewać się w książce, nad
którą pani pracuje teraz?
To będzie
zupełnie coś innego. Piszę książkę historyczną, w której opowiadam o pewnym
znanym okresie historycznym z zupełnie nowej perspektywy, z punktu widzenia
ludzi i zwierząt, o których oficjalna historiografia milczy. To tak jakby użyczała
ucho Innym głosom z przeszłości. Będzie to książka o architekturze, władzy, ludzkiej
kreatywności, nieodwzajemnionej miłości oraz podróży jednego człowieka przez
kontynenty. 
Mam nadzieję, że niebawem zobaczymy
panią w Polsce, może w Krakowie… W ubiegłym roku naszym gościem był Orhan
Pamuk, a jednym z pierwszym miejsc, jakie chciał zobaczyć, był „polski suk”,
Kleparz. Co pani chciałaby zobaczyć w mieście, które odwiedza po raz pierwszy?
Od
dłuższego czasu mam na to coraz większą ochotę… Wiele słyszałam i czytałam o
Krakowie, jego historii i literaturze. Kulturowe dziedzictwo tego miasta jest
fascynujące. Chciałabym po prostu wyjść na ulicę, wsłuchać się w ludzi,
zobaczyć to, co nowe i to, co dawne. Uwielbiam niekończące się spacery,
gubienie się w mieście i instynktowne odnajdywanie się. 
 

fot. Mehmet Turgut
Materiały udostępniło  Wydawnictwo Literackie
A teraz wywiad audio, radiowa Trójka, naprawdę można się zasłuchać! Polecam!