Romans po włosku – Annalisa Fiore

„Romans po włosku” Annalisy Fiore kupiłam, bo spodobał mi się tytuł i okładka – jasna, słoneczna. Jednak zawartość rozczarowała mnie bardzo mocno. Historia Katarzyny, Polki która po dwudziestu latach wraca do Werony, miejsca gdzie kiedyś spędziła najpiękniejsze chwile z Pietro jest nudna. Zacznijmy od tego, że nota wydawcy zdradza większość fabuły. Odradzam czytanie. Kolejna sprawa, historie miłosne opisane w książce, bo jest ich kilka, są przewidywalne i jakieś takie bezosobowe. Tło historyczne w postaci wzmianek o przemianach politycznych w Polsce, o wojnie w Jugosławii, pasuje tutaj jak wół do karety. Przytaczane fakty dotyczące sytuacji Polaków zarówno w kraju jak i tych próbujących szczęścia zagranicą wplątane są w całą historię romansu niezdarnie, nieumiejętnie. Książka ma jedną zaletę. Bardzo dużo w niej Włoch. Jedzenia, kawy, zwrotów w języku włoskim, tradycji i obyczajów, postrzegania obcokrajowców, zwłaszcza tych ze wschodu Europy. Rzeczywiście można poczuć palące skórę słońce, ciepło i zapachy, jakie tylko w Italii można spotkać. I to się autorce udało. Włoska atmosfera oddana w stu procentach!

I jeszcze drobne wyjaśnienie. Annalisa Fiore to jest pseudonim polskiej autorki zakochanej we Włoszech.