Liza Marklund powraca! I to w jakim stylu! Miejsce w słońcu to ósma część serii o reporterce Annice Bengtzon. Nie będę się tutaj rozpisywać o stylu autorki, bo wyczerpałam temat recenzując jej poprzednie książki. Powiem tylko, że książka mi się bardzo podobała. Po pierwsze autorka przeniosła akcję powieści do Hiszpanii. Marbella, Malaga, Costa del Sol, luksusowe osiedla dla bogatych obcokrajowców i morderstwo szwedzkiej rodziny. Annika jedzie na Słoneczne Wybrzeże i oczywiście wpada w tarapaty przez swoją dociekliwość i lekkomyślność. Ale to jest właśnie bohaterka jaką znam z Zamachowca. Ciekawa świata, rzetelna dziennikarka, która wkurza wszystkich, bo zależy jej żeby jak najlepiej wykonać swoją pracę. Poza tym nie ukrywajmy, ale przeniesienie akcji do Hiszpanii rozgrzało atmosferę książki, gdzie zawsze panował szwedzki chłód.
Po drugie i najważniejsze dla mnie. Annika zaczęła być normalną kobietą. Ma byłego męża, ma dwoje dzieci i jakieś tam problemy, ale wreszcie przestały jej się walić na głowę wszystkie problemy świata. W poprzednich książkach autorka obdarzała Annikę każdym możliwym kłopotem. Brutalny narzeczony, romans męża, rozwód, uprowadzenie, okaleczenie, utrata domu, kłótnia z przyjaciółką, czyhający za każdym rogiem mordercy i problemy w pracy, które przy tym co wymieniłam właściwie są nieważne. W Miejscu w słońcu tego nie ma. Dzięki temu, że akcja została przeniesiona na Costa del Sol nie ma tu zbyt wielu możliwości na rozwinięcie problemów Anniki. W tle przewija się wprawdzie były mąż wraz z kochanką, ale poza tym reporterce „Kvällspressen” wreszcie zaczyna się układać w życiu.
Dlatego wszystkim, którzy stracili już chęć na czytanie powieści Marklund, polecam powrót do Miejsca w słońcu. Warto! Ja zarwałam noc, żeby przeczytać, bo jak zaczęłam to nie mogłam przestać.