Wyprawka część druga – rzeczy zbędne

źródło: unsplash.com

Kiedy miała urodzić się Asia postanowiłam zasięgnąć porady dzieciatych koleżanek w kwestii niezbędnych zakupów. Spisałam sobie listę rzeczy, z których każda korzystała i które uważały za niezbędne do życia. I wiecie co? Takie listy to sobie można wsadzić, z przeproszeniem. Tak, dziś będzie o tym, że zakupy dla dziecka warto częściowo przynajmniej robić już po porodzie. W końcu żyjemy w czasach internetu, dziś zamawiasz, max. za dwa dni masz w domu.  A można sporo zaoszczędzić kupując tylko to co rzeczywiście nam się przyda.

1.    Ubranka. Asia była dzieckiem ulewającym. Przebierana 3-4 razy dziennie, pranie co drugi dzień. Mateusz nie ulewa w ogóle. Kąpiąc go co 2-3 dni mogłabym go też tak przebierać, tylko przy kąpieli. Przebieram codziennie wieczorem, co i tak daje tylko jedno ubranie na dobę, czyli pranie mogę zrobić 2 razy w tygodniu, razem z rzeczami Asi.

Wniosek: Kup kilka ubranek na start. Jak się okaże, że za mało, to zawsze możesz dokupić. I nie szalej z ubrankami w rozmiarze 56, bo maluch raczej krótko je nosi, a zdarza się, że w ogóle.

2.    Pieluchy tetrowe. Ponownie Asia jako dziecko ulewające miała porozkładane te pieluchy wszędzie. W  łóżeczku, w wózku, na naszym łóżku – gdzie ją karmiłam, poza tym jedna do odbicia, no i po każdym karmieniu musiałam te pieluchy zmieniać, bo poprzednie były całkiem mokre. Mateusz ma jedną pieluchę na dwa dni i to tylko dlatego, że lubię jak są czyste. Bo na dobrą sprawę mogłabym zużywać jedną na tydzień.
Wniosek: Kup 5-10 sztuk na początek. Polecam te o splocie grubej kratki. Cienka jest do niczego. Wiem, bo przez pomyłkę taką właśnie nabyłam ostatnio.

3.    Gadżety. I to jest tak szerokie pojęcie, że tutaj można właściwie wszystko wrzucić. Nabyłam podgrzewacz do butelek. Użyłam może z 5 razy. Moje dzieci piją mleko w temperaturze pokojowej od samego początku. Asia jak była głodna to robiła taką awanturę, że nie było mowy o jakimkolwiek podgrzewaniu mleka. Miało być już, natychmiast i w tej chwili. Przy Mateuszu nawet nie wyciągałam podgrzewacza ze strychu. Za to sterylizator do mikrofali  do butelek (ale także laktatora, smoczków) to jest dla mnie urządzenie genialne. Przelewając czy zanurzając butelki we wrzątku, zawsze się poparzyłam.  Taka moja uroda. A sterylizator – wkładam butelki, laktator, smoczki – wszystko naraz, wstawiam do mikrofali na 4-5 minut i wyciągam.  Jednak to nie znaczy, że Tobie się to przyda.
Wniosek:  Uważaj z gadżetami, kupuj dopiero wtedy kiedy stwierdzisz, że są Ci absolutnie niezbędne.

Warto sięgać po opinie dzieciatych koleżanek. Ale też warto słuchać samej siebie. Proponuję stworzyć na podstawie doświadczeń znajomych dwie listy. Jedną z rzeczami, które absolutnie są niezbędne typu laktator, smoczek, butelka i drugą z gadżetami, które mogą, ale nie muszą się przydać jak sterylizator do butelek, podgrzewacz, specjalne nożyczki dla dzieci – chociaż nie znam osoby, która umiałaby nimi obciąć dziecku paznokcie. Wtedy jest szansa, że chociaż ty nie ulegniesz obsesyjnemu kupowaniu ‘wszystkiego co niezbędne’, bo w pewnym momencie może się okazać, że niezbędne jest wszystko.