O wszystkim i o niczym

https://unsplash.com/photos/DjlKxYFJlTc
źródło: unsplash.com/Elliott Engelmann

Zauważyliście, że mało mnie tu ostatnio. Tak jestem, bo jestem, ale jakby mnie nie było. Bo w zasadzie to mnie nie ma. W styczniu nie przeczytałam ani jednej książki – tak prywatnie. Bo zawodowo przeczytałam pięć. Co też nie jest żadnym wyczynem dużym. Taka jakaś niemoc czytelnicza mnie dopadła. Nie chce mi się i już. Nie mam ochoty na żadną książkę. Nawet seriali nie chce mi się oglądać, bo znajduję sobie ciekawsze rzeczy do roboty. A, że czasem jest to 'scrollowanie’ pinteresta w poszukiwaniu meblowych inspiracji, to już inna kwestia. 
Jako, że nie czytam i nie oglądam, to recenzji też nie ma. Mam wprawdzie jedną zaległą książkę do opisania, ale nie mogę się zmobilizować. Chyba jednak nie podobała mi się, aż tak bardzo. Bo poza tym, że nie chce mi się czytać i oglądać to dużo się u mnie dzieje, ale to akurat lubię. A jakby tak jeszcze wiosna przyszła szybko w tym roku, to liczę na dodatkową energię. Blogowych planów też mam trochę, ale nie wiem, ile z nich uda mi się zrealizować. Jak się uda, to Wam powiem. W każdym razie, w najbliższym czasie możecie się spodziewać głównie tekstów nieksiążkowych, i raczej nie więcej niż 1-2 tygodniowo. Chwilowo pochłaniają mnie inne sprawy, bardzo przyjemne nie powiem, ale też wyczerpujące wszystkie moje siły, zwłaszcza, że zima jest – zrobi się cieplej to i sił mi przybędzie. Buziaki i dobranoc.