30×30, czyli food&me

Czas na kolejny post z cyklu 30×30, czyli 30 postów o mnie na moje 30 urodziny. Dzisiaj będzie o tym co Madzia lubi najbardziej, czyli o jedzeniu. Uwielbiam jeść! Na szczęście tego po mnie nie widać, przynajmniej na razie, zobaczymy co będzie z moim metabolizmem po przekroczeniu magicznej granicy wieku, zwłaszcza, że co tu dużo mówić jedzenie śmieciowe lubię tak samo jak to do zdrowe. 

Przede wszystkim kocham szpinak. Jem go od kilku lat i nadal mogłabym to robić dwa razy w tygodniu i mi się nie znudzi. Najprostsza wersja to ta z parmezanem, czosnkiem i odrobiną masła i makaronem penne. Szybko, sprawnie, jem kiedy mam mało czasu, albo brak pomysłu na obiad, bo penne, szpinak i czosnek zawsze znajdziecie w mojej kuchni. W tej bardziej wypasionej wersji nadziewam szpinakiem cannelloni, albo naleśniki, posypuję tartym serem żółtym i zapiekam w piekarniku. Pycha!

Fastfood – KFC i Burger King to dwie marki, których produkty bardzo lubię zjeść od czasu do czasu. Smakuje mi bardziej niż McDonald’s i porcje są większe, więc przynajmniej się najem. Poza tym oczywiście pizza i nasze lokalne zapiekanki i kebaby słynne na cały powiat.

Frytki – zjem każdą ilość!

Dania jarskie – pierogi ruskie, kocham od dziecka, mam to w genach i chyba nigdy mi nie przejdzie.  Placki ziemniaczane, tłuste, ale pyszne i łatwe do zrobienia – niebo w gębie. Naleśniki z warzywami – ostatnie odkrycie, zrobione w domu. MNIAM.

Makarony zapiekane z różnymi sosami, warzywami i serami. Spaghetti, lasagne, cannelloni, penne, conchiglioni, a do tego ser mozzarella, gorgonzola, feta, ehh, głodna się zrobiłam. Generalnie włoska kuchnia dominuje, bo jeszcze bym dołożyła caprese i tortellini i bruschettę i genialne wino.

Uwielbiam mojito z KFC. Teraz nie mogę go pić, bo i sprite i mięta, które przy karmieniu dziecka lepiej wykluczyć z diety, ale jak już Mała będzie na własnym pożywieniu to ja się wtedy najem różnych rzeczy:)

Warzywa i owoce – mogę jeść na kilogramy. Brokuły, brukselka, kalafior, fasolka szparagowa przepycha. Taki krem z brokułów na ten przykład, albo zupa cebulowa. Nie powinnam pisać o jedzeniu, bo naprawdę się głodna zrobiłam. Owoce solo albo z jogurtem naturalnym.

Napoje – pomijając wspomniane mojito, piję głównie wodę mineralną i soki, jak jest senna pogoda to cappuccino sobie funduję. Natomiast mam takie momenty, że potrafię pić litrami pepsi, po paru dniach mi przechodzi, a jest tak najczęściej wiosną i latem. W zimie piję mnóstwo kompotów, które produkuję latem i zawsze mam ich za mało.

Tak się zastanawiam i zastanawiam, bo na pewno coś przegapiłam. Aaa już wiem słodycze. Lubię, ale tak prawdę powiedziawszy wolę pierogi albo placki ziemniaczane.  Najbardziej czekoladę, ale musi to być Milka mleczna, żadna inna. Ewentualnie domowe ciasta. Kupne słodycze aż tak mnie nie kręcą. Wyjątek robię dla ciastek z cukierni krakowskich Michałek, Czarodziej, Cracovia. Mniam!

grafika pochodzi stąd