Kindle Paperwhite

 
Zawsze
uważałam, że książka to musi być papierowa. Okładki ładne mieć, kartki, które
będę mogła przewracać poznając kolejne niezwykłe historie. Nie należę do tych
czytelników, co to wąchają książkę, lubują się w zapachu farby drukarskiej czy
dotyku kartek, ale jednak książka to książka, to papier, to rzecz namacalna. Z
tych powodów długo opierałam się czytnikom. Twierdziłam, że nie lubię, nie podoba
mi się, nie wyobrażam sobie takiej formy książki. Ale na każdego przyjdzie
pora…

Rok
temu w styczniu zdecydowałam się na kupno takiego urządzenia. Zleciłam mężowi,
bo w końcu on w tym związku jest stroną techniczną. Poszukał, poczytał i
zaproponował Kindle Paperwhite. Wybór zaakceptowałam, wybrałam sobie nawet
fioletowe etui, co by nie uszkodzić zbyt szybko, a najlepiej w ogóle delikatnego
nabytku. Zamówienie poszło i po pięciu dniach trzymałam w rękach nową zabawkę.
I muszę powiedzieć, że zakochałam się w niej od pierwszej chwili.
1.     
Tyle
książek w jednym miejscu
To
chyba największy atut czytników w ogóle. W jednym małym urządzeniu, które
wielkością nie przekracza rozmiaru przeciętnej książki, a grubością
standardowego telefonu komórkowego, możemy przechowywać kilkaset tytułów. No
dobra Kindle Paperwhite ma pamięć 1,25 GB, dla mnie tyle wystarcza, bo to
wspomniane kilkaset tytułów, ale pewnie znajdą się ‘narzekacze’. Na osłodę jest
jeszcze 5 GB w chmurze, więc jak komuś mało podstawowej pamięci to zawsze może
skorzystać.
2.     
Podświetlenie
Kindle
Paperwhite ma własne światełko! Czytam w nocy bez zapalania lampki, to akurat
ekstremalny przykład. Ale podświetlenie jest regulowane na wielu poziomach i
daje możliwość czytania w słabo oświetlonych pomieszczeniach.
3.     
Dotykowy
ekran
Tu
będzie tyle samo zwolenników co przeciwników. Ja należę do tych pierwszych.
Główny zarzut to ślady palców, tę teorię muszę obalić. Ekran jest matowy i ja
po roku używania nadal go nie czyściłam, co więcej nawet nie wiem czy można to
robić, bo nigdy nie miałam takiej potrzeby. Palce nie zostawiają śladów na
ekranie. Natomiast zostawiają na czarnej obudowie, ale tę kwestię rozwiązuje
etui, z którego i tak większość użytkowników będzie korzystać, przede wszystkim
ze względów bezpieczeństwa w razie upadku urządzenia, czy też noszenia go w
torebce, ale przy okazji rozwiązuje problem odbitych palców. 

Jako,
że nie jestem osobą techniczną, to pewnie nie wymieniłam też kilku zalet i wad
Kindle Paperwhite, bo nawet o nich nie wiem. Ale skoro nie wiem, to znaczy, że
akurat te funkcje nie są mi potrzebne do szczęścia, a skoro ja ich nie używam,
to znaczy, że większość czytelników też pewnie nie będzie.
Kindle
Paperwhite to od ponad roku moja ukochana zabawka. Niezbędna na co dzień, ilość
ebooków, którymi ją już zapchałam jest przerażająca, ale i ogromnie
satysfakcjonująca. W ogóle czytnik spowodował, że kupuję mniej papierowych książek, część
posiadanych papierowych stopniowo wymieniam na ebooki, bo prawda jest taka, że
zajmują jednak zdecydowanie mniej miejsca. Ale nie porzucam całkowicie
papierowych książek, są takie tytuły, które po prostu muszę mieć na półce
prawdziwej, a nie wirtualnej.
TUTAJ znajdziecie więcej o zaletach i wadach Kindle Paperwhite, specjalista się wypowiedział:)