Karminowy szal, czyli Chmielewska jest tylko jedna

Od dłuższego czasu wszędzie widzę powieści Joanny M. Chmielewskiej. Pierwsze moje skojarzenie dotyczyło słynnej autorki kryminałów, jednak dość szybko zorientowałam się, że na rynku wydawniczym pojawiła się nowa postać o tym samym imieniu i nazwisku, a wyróżnia ją jedynie ‘M’. Dość długo opierałam się książkom tej autorki, bo choć lubię literaturę obyczajową i polskich twórców, to nazwisko nieodmiennie kojarzyło mi się z moją ukochana pisarką. Pod wpływem wielu pozytywnych opinii w końcu uległam i sięgnęłam po najnowsze dzieło Joanny M. Chmielewskiej „Karminowy szal”. Wrażenia? Może tradycyjnie zacznijmy od przedstawienia treści książki. 

Trzy przyjaciółki Magda, Marta i Maria spotykają się po latach w Piwnicy Pod Liliowym Kapeluszem i tam od słowa do słowa wyjawiają swój sekret z dzieciństwa. Głęboko skrywana tajemnica w jakiś sposób zaważyła na życiu każdej z bohaterek, a gdy już zdobyły się na odwagę i wyjawiły ją przed sobą, postanowiły połączyć siły i działać. Czy uda im się wypełnić misję i jak to wpłynie na ich dalsze losy?

Nastawiłam się bardzo pozytywnie do „Karminowego szala”. Ciekawa historia, intrygujące bohaterki, dobry język i styl autorki, tego oczekiwałam, to zapewniały mi setki świetnych, pochwalnych recenzji. Niestety mocno się zawiodłam. Joanna M. Chmielewska posługuje się dobrym stylem, jej przekaz jest czytelny, historia niezbyt zawiła, a więc zrozumiała, nie ma przesadnie rozbudowanej fabuły i niepotrzebnych wątków wciśniętych na siłę, ma natomiast jedna zasadniczą wadę – jest nudna. Schemat goni schemat, sekret bohaterek odgadłam po pierwszych kilkunastu stronach, a Magda, Marysia i Marta są szare i nijakie. Wydawałoby się, że najbardziej kolorową postacią powinna być Magda – szalona, pełna zwariowanych pomysłów, odważna, kreatywna, powinna się wyróżniać na tle Marty i Marii, wiodących spokojne, pozbawione emocji życie, tak się nie dzieje. Autorka próbuje dodać bohaterkom kolorytu wtłaczając je w sytuacje dla nich nietypowe – miłość, romans, zdrada, wypadek, trauma, życie w poczuciu winy. Nawet ten zabieg nie przynosi efektów. W trakcie lektury czułam, że charakter danej postaci nie pozwoliłby jej dokonać takiego, a  nie innego wyboru, że cała sytuacja jest sztuczna i nie pasuje do tej konkretnej osoby. Co więcej odnosiłam wrażenie, że autorka oczekuje, iż uronię łzę nad losem trzech przyjaciółek, to wzruszenie, współczucie były cały czas obecne, gdzieś tam w tle opowieści, co denerwowało mnie niezmiernie, bo czułam jakby mi coś narzucano.

Co do fabuły tutaj również brak pomysłowości autorki. Utarte ścieżki, którymi autorzy powieści obyczajowych kroczą od lat wypełniły strony „Karminowego szala”. Właściwie  każdy wątek robi wrażenie jakbym już to gdzieś czytała, nie ma nagłych zwrotów akcji i mam na myśli tutaj coś co by mnie zaskoczyło, zbiło z tropu, zaciekawiło i zachęciło jednocześnie do dalszej lektury. Niestety przewidywalność to największa wada tej powieści. Sprawia, że fajnie zapowiadająca się lektura staje się tylko jedną z wielu książek, o której zapomnimy tak szybko, jak szybko ją przeczytaliśmy.

Podsumowując, „Karminowy szal” to powieść przeciętna, schematyczna, aczkolwiek napisana dobrym stylem, plastycznym, choć prostym językiem. Autorka stara się przekazać czytelnikowi jak ogromne znaczenie ma przyjaźń w życiu człowieka, choć moim zdaniem nie bardzo jej to wyszło. Zaletą książki jest to, że szybko się ją czyta i może być sposobem na spędzenie wieczoru. Mnie ta lektura nie zachęciła do poznania innych powieści autorki, ale kto wie, może wam się spodoba. Moja konkluzja brzmi następująco: Chmielewska jest tylko jedna!

Książkę przeczytałam w ramach wyzwania Polacy nie gęsi, czyli czytajmy polską literaturę
O książce:
Autor: Joanna M. Chmielewska
Tytuł: „Karminowy szal”
Projekt okładki: Maciej Sadowski
Wydawnictwo MG, Warszawa 2013