Czarne mleko Elif Shafak

Bałam się tej książki. Naprawdę. Elif Shafak w nowej odsłonie? Pisząca o macierzyństwie? I na dodatek pisząca o sobie? Nie, to nie mogło być ani dobre ani ciekawe, ani tym bardziej wciągające. Jednak błądzić jest rzeczą ludzką i każdy może się pomylić. Toteż chylę czoła i w pas się kłaniam. Po raz kolejny chapeau bas dla autorki!

Ja jedna wiem, jakie obawy mną targały, gdy zaczynałam czytać „Czarne mleko”.  Książka o macierzyństwie, o depresji poporodowej to chyba nie dla mnie myślałam.  Jednak „Czarne mleko” to coś więcej. To powieść o drodze do realizacji swoich pragnień, tych oczywistych i tych ukrytych, zawodowych, macierzyńskich i żoninych, do poczucia się kobietą wartościową, mądrą i zakochaną w swoim życiu. Nieważne czy umiesz pogodzić karierę z wychowywaniem dzieci, czy też szala przechyla się raz w jedną, raz w drugą stronę. Ważne, by to co robisz sprawiało Ci radość.  Takie właśnie jest przesłanie „Czarnego mleka”. Kariera nie musi oznaczać rezygnacji z macierzyństwa i odwrotnie, dzieci nie muszą być przeszkodą do rozwoju osobistego. Wręcz przeciwnie, nowy etap w życiu może Cię wzbogacić o doświadczenia, które sprawią, że nie tylko będziesz szczęśliwą żoną i matką, ale pozwolą Ci spojrzeć na sprawy zawodowe z nowej perspektywy, tym samym poszerzając twoje horyzonty i sprawiając, że będziesz w swojej pracy jeszcze lepsza.

„Czarne mleko” to książka o kobietach i dla kobiet. Przepełniona kobiecością w każdym calu, emanującą nią z każdej kolejnej strony, przebijającą z poszczególnych zdań i słów. Autorka opisuje swoje życie jako pisarki i jako matki. Przedstawia walkę jaką toczyła wewnątrz siebie, walkę pomiędzy różnymi kobietami żyjącymi w jej duszy. Pisarki, intelektualistki, kobiety ambitnej z jednej strony, a z drugiej strony kobiety pragnącej zostać matką, słyszącej tykanie zegara biologicznego i podświadomie łaknącej macierzyństwa. Sześć Calineczek, tak Shafak opisuje swoje charaktery, matkę, kobietę – wampa, intelektualistkę, człowieka praktycznego, ambitnego i uduchowionego. W swojej książce – autobiografii, bo z pewnością zawarła w niej jakąś część swego życia, opisuje walkę jaką toczyły ze sobą jej cechy charakteru, zanim została matką i przez kilka miesięcy po urodzeniu dziecka. Jak zmagała się z niemocą twórczą i próbowała znaleźć złoty środek na pogodzenie pisania z macierzyństwem. Autorka dzieli się z czytelnikami swoim życiem, rozterkami, które nią targały, jednocześnie przytaczając sylwetki pisarek, matek, feministek takich jak Sylvia Plath, Virginia Woolf, Alice Walker, Zelda Fitzgerald. Próbuje wybrać model życia, który najbardziej by jej odpowiadał, wzorując się na znanych kobietach, które obrały różne drogi.

Ktoś mógłby pomyśleć, że „Czarne mleko” jest smutna książką. Ale w rzeczywistości to piękna historia o życiowych wyborach, także tych trudnych, o szczęściu, o karierze, o rodzinie. O tym co nas kształtuje, na nas wpływa i w pewnym stopniu za nas decyduje. Podziwiam autorkę za to, że zdecydowała się napisać tę książkę na swoim przykładzie. Przecież mogła wybrać dowolną pisarkę – matkę, albo napisać „Czarne mleko” w formie powieści obyczajowej, a ona wybrała najtrudniejszą drogę – pisania o sobie, o swoich problemach, o zmaganiach między tym co podpowiadało jej serce, a czemu sprzeciwiał się umysł.

„Czarne mleko” to kolejne, nowe, inne oblicze Elif Shafak. Tym razem autorka nie jest Szeherezadą, nie tka opowieści jak magicznego dywanu, choć sporo magii i baśni można w tej książce znaleźć, nie układa mozaiki z wielu historii poszczególnych osób. W trakcie lektury nie poczujemy czaru Orientu, mocnych zapachów Turcji, nie zobaczymy barwnego Stambułu, ale zmierzymy się z codziennością. Zwykłym, szarym dniem, jaki przeżywa wiele kobiet. A może któraś z nas odnajdzie tutaj siebie?

Tekst powstał we współpracy z Wydawnictwem Literackim
 Inne książki autorki:
„Sufi” RECENZJA
„Bękart ze Stambułu” RECENZJA
„Czterdzieści zasad miłości” RECENZJA
„Lustra miasta” WKRÓTCE
„Pchli Pałac”