Lewiatan – Borys Akunin

„Lewiatan” to trzecia z kolei opowieść o przygodach Erasta Fandorina. Tym razem spotykamy naszego bohatera na statku płynącym do Kalkuty. Jest to luksusowy parowiec, a Fandorin zdążający do Japonii zostaje przydzielony do salonu pełnego nietypowych charakterów. 

Skąd takie nagłe zbiorowisko, przypadek? Nie. „Lewiatanem”, bo tak nazywa się statek płynie także komisarz francuskiej policji Gauche. W Paryżu bowiem popełniono zbrodnię stulecia, a komisarz podejrzewa, że sprawca przebywa na pokładzie statku.Nie będę zdradzać więcej szczegółów, by nie popsuć Wam przyjemności czytania. Ale jak na Borisa Akunina przystało i tym razem jesteśmy zaskakiwani. 
Po pierwsze styl. Poprzednie powieści Akunina to były kolejno kryminał i sensacyjno-szpiegowska. „Lewiatan” natomiast jest to książka przypominająca mi „Morderstwo w Orient Expresie” Agathy Christie. Podobny sposób opisywania bohaterów i wydarzeń i w zasadzie podobny sposób zawiązania intrygi. Autor zastosował jednak dwa ciekawe zabiegi. A może nawet trzy. Przede wszystkim książka jest podzielona na rozdziały, gdzie każdy opisuje kolejne wydarzenia na statku z punktu widzenia innego pasażera przydzielonego do salonu Windsor. Tak więc poznajemy przemyślenia i emocje, które targają bohaterów powieści, bezpośrednio od nich samych. Bardzo podobał mi się również pomysł zastosowany przez autora w rozdziałach, gdzie narratorem jest Japończyk. Mianowicie rozdziały te napisane są w poziomej orientacji strony,  a nie pionowej. Nie ukrywam, że ciężko się wtedy trzyma książkę w ręce, ale zabieg jest dość interesujący i mam wrażenie miał na celu pokazanie odrębności kultury japońskiej, widocznej zwłaszcza w XIX wieku. Z drugiej strony wiem, że w Japonii słowa pisane są pionowo z góry na dół, nie tak jak u nas. Zaczęłam się więc zastanawiać o co tak naprawdę chodziło autorowi? Może znajdzie się ktoś kto mi wytłumaczy? Bo nie wiem, czy mój tok myślenia jest prawidłowy.
Ponadto Fandorin nie jest narratorem żadnego z rozdziałów. Poznajemy naszego bohatera tylko i wyłącznie poprzez opowieści innych pasażerów. W ogóle Fandorin jest postacią drugoplanową mam wrażenie, w porównaniu do poprzednich książek. Dużo ważniejsi są pasażerowie zgromadzeni w salonie i historia każdego z nich. Fandorin jest tylko wisienką na torcie, postacią zabierającą głos tylko w chwilach ważnych, by dorzucić swoje trzy gorsze lub dopowiedzieć to, co pominął komisarz Gauche. 
Trzecia książka Akunina i znowu inny styl. Autor zaskakuje pomysłowością i tym, że ciągle udaje mu się przechytrzyć nawet najbardziej dociekliwego czytelnika. Tempo akcji mimo, że wydaje się płynąć wolno i wręcz w sielskiej atmosferze, nabiera szybkości wtedy, gdy jest to wskazane. I w momentach, gdy wydaje się nam, że już wszystko jasne, Fandorin odkrywa kolejną kartę, by cała zabawa zaczęła się od nowa.
Polecam. Fanom kryminałów, Fandorina, literatury rosyjskiej i XIX wieku. Bo „Lewiatan” jak mało, która powieść ukazuje wszystkie strony tego stulecia.